Zdjęcie z zasobów GOOGLE
Nasze znajome blogerki: Łucja ("Szkiełkiem, okiem i sercem") i Jolanta ("Lilarose") upamiętniły niemal równocześnie wczorajszy Dzień Niezapominajki. Na pewno nie umawiały się, ale obie zainspirowały mnie, ponieważ niezapominajki to prześliczne kwiatuszki tworzące błękitne kobierce, a przy tym posiadające jakąś magię, że oczu od nich oderwać nie sposób.
"Niezapominajki,
to są kwiatki z bajki,
modre oczka mają,
modre oczka mają...." - śpiewała mi w dzieciństwie Matula i stąd zapewne mój sentyment do tych kwiatuszków, czarujących swą panieńską delikatnością, czystością, niewinnością, pięknem.
Na wsi, gdzie wychowywałem się, zdobiły łąki, zwłaszcza nad stawem i nad rowem. Tam często zanurzałem się w trawie, podglądając z bliska różne żuczki, motyle. Rwałem niezabudki , żabie oczka - bo tak również nazywali niezapominajki ludzie w tej wsi - i zanosiłem Matuli, która robiła z nich bukiety. Miejscowe dziewczyny pasące krowy, wiły z nich wianuszki przeplatane białymi stokrotkami i złotymi kaczeńcami.
To za moja działką.(Kliknij łapkę, by powiększyć) |
To pamietam z dzieciństwa. A teraz, patrząc na swoją działeczkę i jej otoczenie pełne niebieskich kęp niezapominajek, za każdym razem wracam wspomnieniami do tego beztroskiego dzieciństwa. Kiedy biorę się za koszenie trawy za płotem działki, gdzie przebiega rów, małżonka upomina, bym jeszcze poczekał, aż niezapominajki przekwitną i rozsieją się same, by wiosną przyszłego roku znów cieszyć nasze oczy swoją niezwykłą urodą.