To, że rzadko ostatnio dokonuję wpisów, spowodowane jest m.in. pracą na działce i w pasiece. Trwa sezon pszczelarski, więc prac wszelkiego rodzaju z tym związanych jest mnóstwo. Można mieć pszczoły, ale - jak wyczytałem w książce początkującego miłośnika tych owadów, zatytułowanej "Bzykające hobby" (polecam wszystkim)- po miód i tak chodzić trzeba na targ. Ja mam pszczoły i wolę miodem dzielić się z innymi, niż go kupować. W "Przedśpiewie" pisałem o pszczołach w murze, ale wówczas nie udało mi się wgrać nakręconych filmików. Dziś, dzięki pomocy Haneczki, mogę to zrobić, zatem przypominam tekst z "Przedśpiewu" już z ilustracją filmową, składającą się z trzech obrazów . Czwartego filmiku nie udało się jeszcze wgrać, ale mam nadzieję, że się uda w następnym wpisie.
Murowane "dziewczyny" Czasem pszczoły gnieżdżą się w różnych nietypowych miejscach. Tu akuratnie w murze obronnym klasztoru ss. benedyktynek, popularnie zwanego Opactwem (to pierwotne miejsce grodu Jarosław). Część z nich udało mi się przenieść do mojej pasieki.
Goszczący u mnie krewni zrobili sobie spacer po mieście. Zajrzeli również do Opactwa (zespół klasztorny ss benedyktynek, w którym mieści się obecnie Archidiecezjalne Centrum Kultury Chrześcijańskiej im. sł.b. Anny Jenke). Natknęli się na rój pszczół latających przy murze. Okazało się, że znalazły sobie tam nowe lokum, wykorzystując jakąś pustą przestrzeń zatkaną cegłami, których spoiny nie były zbyt dokładnie wypełnione. Oczywiście, krewni pomyśleli sobie zaraz o mnie i o mojej miłości do skrzydlatych dziewczyn, zatem nie omieszkali podzielić się ze mną tym odkryciem.
Udałem się na miejsce, wyposażony w odpowiedni sprzęt pszczelarski oraz dodatkowo w dłuto i młotek, którym miałem zamiar rozkuwać zabytkowy wprawdzie, ale nie tak dawno poprawiany mur. Wcześniej zdobyłem pozwolenie od ks.dyrektora zarządzającego obiektem, zwłaszcza, że obok muru , na którym umieszczone są w postaci kapliczek stacje "Golgoty Wschodu", przebiega brukowana ścieżka i zwiedzający turyści mogli być narażeni na pożądlenie. Oczywiście, barbarzyństwo w postaci rozkuwania muru nie doszło do skutku, bowiem spoiny były zbyt mocne.
Pszczoły wylatywały i wlatywały między szczelinami w dwóch odległych od siebie ok 1.5 m. miejscach, ponadto słychać było brzęczenie jeszcze metr niżej. Również na leżącej na ziemi czarnej folii znajdowała się jeszcze spora garść skupionych pszczół, a pod samym murem leżało ich kilkadziesiąt martwych, jakby wcześniej stoczyły walkę. Doszedłem do wniosku, że o miejsce w murze wcześniej toczyła się walka między kilkoma rojami. Wybrałem więc opcję drugą, czyli wykurzanie pszczół z muru dymem. Wpierw jednak zainteresowała mnie ta garść skłębionych pszczół na ziemi. Jeśli są tak skupione ze sobą, to musi wśród nich być królowa, matka. Udało mi się je wszystkie zebrać do rojnicy. Niebawem zaczęły do niej zlatywać inne pszczoły, a ja tymczasem wtłaczałem dym do wszystkich szpar muru, modląc się jedynie, by ktoś nie zaalarmował straży pożarnej, że pożar jest w Opactwie.
Niestety, ponieważ działo się to późnym popołudniem, czas naglił i nie mogłem czekać, aż wszystkie pszczoły zdecydują się na nowe lokum. Zabrałem tyle, ile udało się zebrać do rojnicy i pomaszerowałem z nimi do odległej o 2 km pasieki na działce. Miałem przygotowany ul na rójkę. Pobrałem tylko z sąsiedniego ula dwie ramki z odkrytym czerwiem (niezasklepione larwy) i wsadziłem między przygotowane ramki z węzą (węza to arkusz wosku pszczelego z maszynowo odciśniętym wzorem komórek pszczelich). Na opartą o mostek wylotowy ula płytę pilśniową wysypałem wszystkie pszczoły, które natychmiast, niczym wojsko zaczęły maszerować do oczka, czyli do ula, wpierw obsiadając poddane ramki z czerwiem, by go ogrzać i karmić. Ten naturalny instynkt opiekuńczy pszczół wykorzystują pszczelarze podczas osadzania roju w nowym ulu, zabezpieczając się w ten sposób przed ucieczką pszczół, gdyby się im nowa siedziba nie spodobała.
z NAJWIĘKSZĄ PRZYJEMNOŚCIĄ OGLĄDAŁAM JESZCZE RAZ TE FILMY, TERAZ NAWET TROCHĘ INACZEJ BO DOKŁADNIE TŁUMACZYŁEŚ. ECH - JA TO CHYBA PO DZIADKACH MAM ZAINTERESOWANIE PSZCZOŁAMI. NOTKA JEST FASCYNUJĄCA WP POWINNA POWIESIĆ JĄ NA PIERWSZEJ STRONIE ... PÓKI CO caps powieszę ją na swoim profilu fb niech czytają i podziwiają jak ja
OdpowiedzUsuńHaneczko, rób co uważasz za stosowne, bo to i Twój sukces.
UsuńA gdzie podział się mój komentarz? - Krystyna
OdpowiedzUsuńGiną moje komentarze, gdy publikuję przez Google...
OdpowiedzUsuńPisałam o tym, że Hania zareklamowała Ciebie w Google i coś tam jeszcze, już nie powtórzę ... Poparłam rekomendację skromnym komentarzem, spieszę się ... Krystyna
Krysiu, dziękuję. Gdzieś jakaś usterka w "przekaźnikach" jest, bowiem druga notka pojawiła się . Mam wrażenie jednak, że zdarza się również Tobie to, co i mnie,ze napiszesz tekst, a potem machinalnie klikniesz zamiast "Opublikuj" inne miejsce i tak właśnie notka bezpowrotnie znika. To objaw naszego przemęczenia. Ale dla mnie ważne jest,ze przeczytałaś i obejrzałaś. Tu te filmiki są znowu w zwolnionym tempie. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńFascynujące to jest.
OdpowiedzUsuńPodziwiam.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Jolu, to jest tez zaraźliwe. Pozdrawiam
UsuńWitaj Tomek!
OdpowiedzUsuńJak się pszczołom okaże trochę serca, to i one się miodem odwdzieczą.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michale, serce to ja dla nich mam ogromne, a z miodem jest tak, ze rzepakowego przyniosły rekordowa ilość, akacjowego mniej, bo załamała się pogoda w trakcie kwitnienia akacji i potem domieszały jakiegoś innego nektaru (prawdopodobnie rzepiku), a lipowego miodu nie ma prawie wcale ( i to nie tylko u mnie), bo choć lipa kwitła, to nie nektarowała ze wzgledu na upalne dnie. Pozdrawiam
UsuńTomku, dziękuję za sms - a:) Z prawdziwym zainteresowaniem oglądaliśmy z Mariuszem Twoje przejmowanie nowego roju:) Dobrze,że mnie tam nie było...Chyba nie wykazałabym się stoickim spokojem w obliczy tylu latających pszczółek...Wiem,że nie wolno wówczas wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, typu oganianie się od rękami od nadlatujących owadów i tu zapewne byłby mój problem:):) Reasumując, podziwiamy spokój i precyzję,jaką wykazujesz w swoich działaniach:) Profesjonalny pszczelarz, ot co:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie z upalnej Małopolski:):)
Bożenko, chciałem koniecznie, abyście widzieli, jak wygląda ta praca . Tak do pszczół potrzebny jest spokój i pewnego rodzaju dyscyplina , Pozdrowienia dla Mariusza i reszty
UsuńRany, co za filmiki! Wyglądasz tak, jakbyś egzorcyzmy odprawiał. ;) Odważny jesteś. Gdzieś niedawno czytałam, że na pszczelarza (z 30-letnim doświadczeniem) spadł cały rój, kiedy próbował go skądś ściągnąć, i tyle pszczół go użądliło, że niestety poniósł śmierć. Odważny jesteś, naprawdę! No ale przecież do odważnych świat należy, co nie? :)
OdpowiedzUsuń"Bzykające hobby" - podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie oraz dziękuję za wizytę! Halszka
Dziekuję Halszko. Niestety, rutyna zgubiła starego pszczelarza. Ja między ulami chodzę bez kapelusza i skafandra ale , gdy zaglądam do środka, to obowiązuje mnie "strój wizytowy". Przed laty tęż ściągałem rójkę z wisienki - na wyciągnięcie ręki, prosto z marszu, ale w kapeluszu. Na ręce miałem około 20 żądeł. Przerwałem prace natychmiast i po zażyciu adrenaliny (jeszcze jedno ukłucie strzykawką). odpocząłem chwilę , rozpaliłem podkurzacz i tak uzbrojony, dokończyłem dzieła . Miałem taka nauczkę jeden raz. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńWitaj Tomku!
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wreszcie (jeszcze?) mogłam obejrzeć Cię przy pracy (i w dobrej rozdzielczości :)). Dla mnie wyglądasz jak zaklinacz pszczół... po prostu jakaś magia, że one tak Cię słuchają.
Niedawno się dowiedziałam, że mój dziadek był pszczelarzem - taka rodzinna ciekawostka. Ale nie wdałam się w niego pod tym względem... za to Marek po obejrzeniu filmików powiedział, że też takie pszczoły mógłby mieć. :)
Pozdrawiam serdecznie!
Ewuniu, już wiem , co możesz Markowi sprawić jako prezent na okrągłą rocznicę ślubu. Wówczas on tez stanie się "zaklinaczem pszczół". Pozdrawiam, Tomasz
UsuńHmmm... jeszcze nie załapałam, ale intensywnie myślę. :))
UsuńDobrego tygodnia!
oooooooo - mEwcia :-))))
Usuńno to my w korcu maku z tymi dziadkami pszczelarzami :-)))
Tomku, znowu straciłam komentarz i nie dlatego, że nacisnęłam niewłaściwie, uważałam, tak dzieje się , gdy publikuję przez gogle, spróbuję teraz jeszcze raz, czy się uda... Powtórzę , co napisałam - fajnie, że pokazałeś filmiki z pszczółkami
OdpowiedzUsuńw Google+, ludzi interesuje ten temat, a jednocześnie poznają, czego nie wiedzą, bo to edukujące... Powinieneś częściej się tam pojawiać. Taki jeden, podpisujący się Dany jest na okrągło. Facet chyba nie śpi. . . Ludzi z pasją nie brakuje i dobrze, ale na wszystko trzeba mieć czas. Miłej niedzieli życzę w gronie rodziny - Krystyna.
Krysiu, za mało się znam na internetowych zasadach, by potwierdzić Twoje spostrzeżenia odnośnie znikania komentarzy, czy też znaleźć inną przyczynę. Mnie też się to zdarza i w Google i w WP.
UsuńChętnie bym publikował, ale zbyt dużo czasu poświęcam na umieszczenie tekstu i filmiku w jednej witrynie i na chwile obecną już czasem mam dosyć mocowania się z internetowa materią. Pozdrawiam, Tomasz
Pozdrawiam serdecznie, wpadłam jak po ogień i bzzzzzzzzzzz lecę ...
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarze i za liiil :-)))
Haneczko, Ty jak Pszczółka Maja - zawsze w ruchu, gotowa nieść pomoc innym.Pozdrówko!
UsuńHania widać zapracowana i nie dziwię się. Tomku , dzięki za mediacje w znanej sprawie, pomogły.. Jesteś niezawodny i niech tak zostanie. Nastawiłam się tu na nowy tekst, lecz widocznie upały nie sprzyjają twórczości. Czekam na nowości tutaj, u Petrego, w Przedśpiewie oraz na chłodniejszą temperaturę. Pozdrawiam - Krystyna
OdpowiedzUsuńKrysiu, nie mógłbym przeboleć, gdyby miało być inaczej. Wiesz, że czasem zbierze się - jak ostatnio - duża chmura, trochę pogrzmi, spadnie mały deszczyk, ale potem wszystko wraca do normy i znów słońce niesie radość . Ale też deszczyk ma moc oczyszczającą.
UsuńU mnie deficyt czasu, ale już przygotowuje materiał. Pozdrawiam
Wspomniałem Ci parę razy, że mój dziadek miał ule na Pomorzu. Najlepiej to obrazują filmy. Gratulacje Tomku. Dla szwagra oczywiście też. Wczoraj wracałem z Kaszub to po drodze sprzedają miód w słoikach. I jeszcze inne miejscowe przysmaki oraz grzyby, jagody. PIĘKNA NASZA POLSKA CALA :)
OdpowiedzUsuńWojtku, zawsze, kupując miód , pomyśl o dziadku, a także o swoim przyjacielu z Podkarpacia. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńU mnie deszcz spłukuje szary pył z ulic.
OdpowiedzUsuńZaprosiłam Cię na fb, zaglądasz tam?
Pozdrawiam bardzo cieplutko:-)
Dziękuję Jolu. Rzadko tam zaglądam, ale zajrzę
UsuńJa jak widzę miód to od razu przychodzi mi do głowy Tomek, wszystkim w domu chwalę się, że znam najlepszego pszczelarza w cPolsce, oczywiście podpieram to historią o pszczołach w murze ... nawet jak jakaś Twoja niecna kochaneczka mnie użre, co czasem mi się zdarza to jęknę ale zaraz mi się przypomina co mówiłeś, że to zdrowo więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło .Tomku dziena rzecz pojawiła mi się wiadomość, że jewst meil od ciebie ale jak nacisnęłam, zniknęła, to chyba było przedwczoraj ... nie wiem z tego upału to już sama chyba nie wiem w co klikam ... albo co widzę, bo równie dobrze mogło mi się przywidzieć. Dzisiaj mamy trochę oddechu ale ostatnie dni były koszmarne, mój rozum zupełnie nie chciał pracować, chyba straszne koszmarki poprojektowałam i teraz będę się wstydziła :-((((
OdpowiedzUsuńa wiesz co - jutro siadam do rysowania inwentaryzacji ... nie zgadniesz czego ???? chyba się zdziwisz ...
Chyba chodzi o ten zabytek, o którym pisałem Haniu, ze warto, byś się nim zajęła. O pszczółkach wiadomo - nie gryzą, tylko żądła dla zdrowia. Mail był, ale już dla mnie wszystko jest oczywiste i ciesze się. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńTomku - to prześlij jeszcze raz bo ciekawość mnie podżera jak stonka ziemniaczana ... a swoją drogą to w co ja kliknęłam ? w koszu nie ma tej poczty, to co ??? zdematerializowała się jak duch ojca Hamleta .. eech, mam nową pocztę , outloock byś świetny, dobrze się nim posługiwałam ale moje chłopaki mi "ulepszyły" no to teraz mam i nie wiem co mam .. o !!!!!!!
UsuńTomku, dzięki za komentarz... Na Twoją fraszkę odpowiedziałam drugą, tak mi się skojarzyło jedno z drugim albo jedna z drugą.
OdpowiedzUsuńa kiedy tu będą nowe opowieści? Dobranoc - Krystyna
Witaj Tomku filmiki super ,ostatni świetnie nakręcony.Ile to pracy przy jednym ulu...Ale przyjemności dla podniebienia później jest sporo.Fajna działeczka i tak fajnie ,bo majowy klimacik chyba był::) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCoś mi zaczyna aparatura szwankować i nie mogę odpowiedzieć każdemu komentatorowi z osobna. Haneczko, jeszcze raz wyśle maila. U mnie zawsze po wizycie młodszych w kompie coś szwankuje.Krysiu, przeczytałem tę druga fraszkę, pasuje (lubię tego autora). Danusiu, teraz jest sezon i pracy mnóstwo, ale zawiódł mnie miód akacjowy ( było zimno w trakcie kwitnienia akacji) i zawiódł mnie miód lipowy (było zbyt sucho i gorąco podczas kwitnienia lip) Tak to jest z tymi słodkościami. Pozdrawiam Prezydium Partii Czerwonych Kapturków, Tomasz
OdpowiedzUsuńSwojego komentarza też nie widzę. Jakieś dzikie "bobo" go pożarło?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
TOMCIU - SERDECZNIE DZIĘKUJĘ :-))) kartka piękna, od razu zrobiłam zrzut z ekranu i do wirtualnego kuferka ... a wiesz - znaczek z owieczką "komponuje się" fantastycznie
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJĘ za liiil
Zagladam i zaglądam ... pszczółki fruwają a Tomcia niet
OdpowiedzUsuńnapiszę przczułki - może taki byk podziała jak płachta na byka i Tomek się zjawi ??????????????
OdpowiedzUsuńuhmmmmm ... podziałało ... na murku ...
OdpowiedzUsuńHaneczko, mysz mi się zbiesiła , a myślałem, ze to poważniejsza awaria komputera. Teraz kupiłem nową i hula.Już jestem. Pozdrawiam
Usuńtrzeba było pogonić jej kota :-)
UsuńPOZDRAWIAM
Tomkuuuuuuuuuu - ??????????????
OdpowiedzUsuńHaneczko jestem na razie w Przedśpiewie. dziś miałem dzień odwiedzin w znajomych blogach. Jutro chyba będę "tworzył". Pozdrawiam, Tomasz
OdpowiedzUsuńDziękuje za wizytę u mnie na blogu. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoje pszczoły prost spod Augustowa i granicy z Białorusią. mam do niej 12 km. Spisali mnie pogranicznicy :)
OdpowiedzUsuńWojtku, z pogranicznikami raczej nie zadzieraj, a w Puszczy Augustowskiej reaktywuje się obecnie bartnictwo, czyli naturalną, starodawną hodowle pszczół wysoko na sosnach, zwanych barciami.
UsuńTeraz jest pracowity czas dla pszczółek i dla ich właścicieli chyba też.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko;-)
Tak Jolu, to najbardziej pracowity okres dla pszczół i pszczelarza: od wczesnej wiosny po późną jesień
UsuńTomku przez te zmiany w WP z trudem odnajduję Twoje blogi... Już nie wiem , czy masz dwa polityczne czy tylko jeden. Tu trafiłam na pszczoły...Te przynajmniej napawają optymizmem. Tomku, nie wiem , o jakich fraszkach mówisz. Zapomniałam , jaką fraszkę i w jakich okolicznościach, wpisywałam...To chyba wynik upałów. Pozdrawiam - Krystyna
OdpowiedzUsuńKrysiu, nie przejmuj się tym zanikiem pamięci, bo ja już też nie pamietam. Wiem, że na jedna fraszkę odpowiedziałaś mi inną. Z tego blogu można prosto wejść do moich pozostałych dwóch. klikając zaraz pod różą od Haneczki. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńPozdrawiam - dostałam "niusa" o wpisach, pożyczam skrzydła od kochaneczek i fruuuu - najpierw na Przedśpiew ...
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
Witaj Tomku.U nas tez zaczyna pogoda swoje fochy stroić ,Przechodzą fronty burzowe i chłodniej o wiele.Wiatry wieją oznaka zmiany w pogodzie.Też chyba jesień szybciej przyjdzie,bo widać to po roślinkach .Osy jeszcze tydzień temu robiły hałas przy kwiatach...Teraz jedynie w jabłkach siedzą które spadają na ziemię lekko zgniłe..Wszystko się pochowało ,w lesie Łosie nawołują się.Słychać ciągłe ryki...Szybko ucieka czas..Ja obecnie jestem na etapie ogórków::) Obrodziło nam na działeczce::)) Włożyłam już 20 słoików litrowych::)jeszcze nadal zabawiam się w ogórki::))nalewki zrobiłam::) Pomału szykuję się do chłodów::)))A;e mam odpowiednie ciuszki ,może nie zamarznę::)))))Pozdrawiam Ciebie i pszczółki::)))
OdpowiedzUsuńTam , w Szwecji Danusiu jest trochę inny klimat i jesień z chłodami przychodzi wcześniej. Nie słyszałem ryku łosia. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńTomku - wczoraj był piękny dzień i od strony wiary i od strony patriotyzmu. Dla mnie dzień szczególny, dla Ciebie też ... tyle razy wędrowaliśmy do Najświętszej Panienki ... tyle razy przynosiliśmy do Jej stóp bukiety polnych kwiatów i ziół ... tyle przeprośnych górek po drodze ... Miałam zrobić wczoraj wpis ale zamiast tego po prostu przeżywałam ....
OdpowiedzUsuńWczoraj był festyn w Nowej Wsi .Zaniedbałam swoje blogi bo w ostatnim czasie przygotowywałam materiały "festynowe". Wiesz kalendarz drukowało się w drukarni na ich wzorach ale wszystko do kalendarza musiałam przygotować oczywiście sama. Zdjęcia piękne mam ale zmyślnie je dopasować i stworzyć kompozycje do każdego miesiąca to już zajęło mi trochę czasu ... no i numerki na fanty - 1500, każdy wykonany indywidualnie ufffffff .. Rozmawiałam przez telefon wieczorem - podobno udało się super.
Wszystkie państwowe uroczystości oglądałam z nosem przyklejonym do telewizora Prezydent świetnie i dobitnie powiedział ... a nasze wojsko ! ech - serce mam po wojskowej stronie ...
Tak Haneczko, wczoraj duma mnie rozpierała, a jednocześnie wściekłość brała, że na Zachodzie nadal są tacy, którzy wierzą w szczere intencje Moskala. Pozdrawiam, Tomasz
UsuńTomku - na antyputinówkę zapraszam ;-)
OdpowiedzUsuńOJ - CHYBA NAM CIEBIE KOCHANECZKI UKRADŁY :-(((
OdpowiedzUsuńWitaj Tomku! Co z Tobą się dzieje? Zamilkłeś... Czekamy na nowe teksty... Może odpoczywasz w jakimś kurorcie? Miłej niedzieli - Krystyna
OdpowiedzUsuń:-)))) A KUKU
OdpowiedzUsuńTomku ja jestem ostatnio z komentarzami spóźniona::))Przepis na śliwowicę robię na swój smak..Węgierki bez pestek czy inne śliwki..wkładam do słoja dużego,zalewam spirytusem rozrobionym do 50%...dosypuję cukru i odstawiam na dwa miesiące...Czasami słoikiem wstrząsnę::)))Wiemy o tym ,że im dłużej tym lepiej dla smaku ...Ale u mnie od dwóch, do trzech miesięcy postoi i przelewam ...filtruję przez gazę ..::)))na koniec smakuję ,czy dolać więcej spirytusu, czy wody i tak samo z cukrem...Wymieszam i do butelek...Wtedy odstawiam też na jakiś czas i potem już tylko delektowanie się::))) Moje nalewki robię na "oko"naprawdę nie chwaląc się są pyszne::))))Pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńWie ktoś czy ten blog jeszcze żyję. Nie mogę w ogóle znaleźć nowych wpisów.
OdpowiedzUsuń