Witam po dłuższej przerwie. Dziś w wielu miastach Polski i poza Polską odbywają się barwne marsze Orszaków Trzech Króli z okazji tegoż właśnie święta upamiętniającego OBJAWIENIE BOGA TRZEM MĘDRCOM. Trzej Mędrcy to KRÓLOWIE MĄDROŚCI.
Ks.Mieczysław Maliński opisał wędrówkę jeszcze jednego, Czwartego Króla, który nie dotarł do Betlejem wraz ze swoimi towarzyszami. Jego wędrówka trwa nadal i każdy z nas może przyłączyć się do jego skromnego, ale jakże bogatego w Miłość orszaku.
Ten wiersz, inspirowany opowieścią ks. Malińskiego powstał w 2012 roku, a umieściła go w swoim blogu MODLITWY MIŁOŚCI i opatrzyła odpowiednia ilustracją Krysia.
Pokłon Czwartego Króla
Oto jestem, Panie
- ten, który gdzieś zbłądził
w drodze do Majestatu Twojego,
dary trwoniąc
w potrzebie ubogim.
Wówczas, skąd mogłem przypuszczać,
(co potem będzie wiadomo),
że już Cię znalazłem
pierwej, niż Owi Trzej,
z mirrą, kadzidłem i złotem.
W każdym z tych najmniejszych,
co na mej drodze stanęli,
jak w żłóbeczku, Panie,
okryty byłeś
pieluchą nędzy i bólu,
co miała ich chronić
przed zimnem wzgardy
i pychy tych,
którym starczało aż nadto,
prócz serc odzianych miłością.
Dziś Ci te dary przynoszę
- dary zebrane w pokorze;
nie drogie kamienie,
nie srebro,
które Ci na nic…
Ten smutek przyjmij, o Panie,
co żebrak łakomy jałmużny,
na kartce wypisał z modlitwą
i dziećmi dzieloną pospołu.
Tę boleść bezdomnych,
co życie swe młode i durne
przegrali z diabłem w butelce
a teraz znów chcą powrócić,
do domu, w którym
nikt ich już przyjścia nie pragnie.
Tę rozpacz matki bolesną,
co dziecko swe chore, kalekie
miłością tuli do piersi,
kreśląc marzenie o szczęściu,
co nigdy nie będzie spełnione.
I strach Ci niosę dziewczyny,
co grzechem splamiła swe ciało,
nie znając innej miłości
niż ta, co znika przed świtem
i czeka teraz z nadzieją,
co będzie owocem tej jednej chwili.
Przyjmij też Panie Łaskawy
łzy żony rzuconej przez męża
dla innej, młodszej kochanki
i miłość jej wstydem zranioną,
co często wybaczyć jest zdolna,
by tylko powrócił do domu.
Ktoś może pomyśleć, o Panie
w ubogiej stajence zrodzony,
że nie są to dary stosowne
dla Króla Wszechświata
i Boga,
że są one owocem
siewu Szatana, co Ewę
zwiódł w Raju z Adamem.
Ja wiem jednak , o Panie
PEŁEN MIŁOSCI NIEZMIERNEJ,
że są to dary Ci cenne
jak mirra, kadzidło i złoto,
bo je na Krzyżu przemienisz
w krew odkupieńczą,
co zmywa grzech wszelki
z człowieka, gdy - kruchy i słaby -
Ciebie przyzywa na wieki.
Dlatego przyjmij te dary
Panie, coś stał się CZŁOWIEKIEM,
od Króla Czwartego z pokłonem
- tego, co w drodze gdzieś zbłądził
i rozdał ubogim kamienie,
zyskując MIŁOŚĆ cenniejszą
od wszystkich miłości na świecie.
Jarosław, 8 stycznia 2012 r.
Tomasz Petry
Oto jestem, Panie
- ten, który gdzieś zbłądził
w drodze do Majestatu Twojego,
dary trwoniąc
w potrzebie ubogim.
Wówczas, skąd mogłem przypuszczać,
(co potem będzie wiadomo),
że już Cię znalazłem
pierwej, niż Owi Trzej,
z mirrą, kadzidłem i złotem.
W każdym z tych najmniejszych,
co na mej drodze stanęli,
jak w żłóbeczku, Panie,
okryty byłeś
pieluchą nędzy i bólu,
co miała ich chronić
przed zimnem wzgardy
i pychy tych,
którym starczało aż nadto,
prócz serc odzianych miłością.
Dziś Ci te dary przynoszę
- dary zebrane w pokorze;
nie drogie kamienie,
nie srebro,
które Ci na nic…
Ten smutek przyjmij, o Panie,
co żebrak łakomy jałmużny,
na kartce wypisał z modlitwą
i dziećmi dzieloną pospołu.
Tę boleść bezdomnych,
co życie swe młode i durne
przegrali z diabłem w butelce
a teraz znów chcą powrócić,
do domu, w którym
nikt ich już przyjścia nie pragnie.
Tę rozpacz matki bolesną,
co dziecko swe chore, kalekie
miłością tuli do piersi,
kreśląc marzenie o szczęściu,
co nigdy nie będzie spełnione.
I strach Ci niosę dziewczyny,
co grzechem splamiła swe ciało,
nie znając innej miłości
niż ta, co znika przed świtem
i czeka teraz z nadzieją,
co będzie owocem tej jednej chwili.
Przyjmij też Panie Łaskawy
łzy żony rzuconej przez męża
dla innej, młodszej kochanki
i miłość jej wstydem zranioną,
co często wybaczyć jest zdolna,
by tylko powrócił do domu.
Ktoś może pomyśleć, o Panie
w ubogiej stajence zrodzony,
że nie są to dary stosowne
dla Króla Wszechświata
i Boga,
że są one owocem
siewu Szatana, co Ewę
zwiódł w Raju z Adamem.
Ja wiem jednak , o Panie
PEŁEN MIŁOSCI NIEZMIERNEJ,
że są to dary Ci cenne
jak mirra, kadzidło i złoto,
bo je na Krzyżu przemienisz
w krew odkupieńczą,
co zmywa grzech wszelki
z człowieka, gdy - kruchy i słaby -
Ciebie przyzywa na wieki.
Dlatego przyjmij te dary
Panie, coś stał się CZŁOWIEKIEM,
od Króla Czwartego z pokłonem
- tego, co w drodze gdzieś zbłądził
i rozdał ubogim kamienie,
zyskując MIŁOŚĆ cenniejszą
od wszystkich miłości na świecie.
Jarosław, 8 stycznia 2012 r.
Tomasz Petry