(Nie)wesołe jest życie staruszka
Kiedy na niedawnym weselu wodzirej zadedykował taniec kolejny parze seniorów (jedynej na tym przyjęciu), biegałem oczyma po sali, szukając adresatów dedykacji, gdy nagle uświadomiliśmy sobie z żoną, że wszyscy weselnicy serdecznie uśmiechają się do nas, bijąc brawo. No to poszliśmy w tan, kręcąc walca i choć nie jestem tancerzem nawet trzeciej klasy, to w tym momencie pokazałem młodym, jak senior tańczy (nawet małżonka mnie pochwaliła).
Dziś spotkałem w sklepie parę swoich uczniów. Są małżeństwem właściwie od szkoły średniej. Pamiętam, jak sekundowałem im po cichu, obserwując ich podczas lekcji, na przerwach, na wycieczkach; wydawało się , że są właśnie dla siebie stworzeni. Wieźli w wózku na zakupy trzyletniego chłopczyka
- Dzień dobry panie profesorze! Co u pana słychać!
- Witam was! Dobrze się czuję jak na emeryta. - Dałem im do zrozumienia, że sporo czasu minęło od naszego ostatniego spotkania. - A co u Was? Widzę, że macie fajnego synka. To chyba najmłodszy?. Cześć, mały! - wyciągnąłem dłoń do malca, który akurat zainteresowany był czymś innym i zupełnie mnie zlekceważył.
- Michaś, podaj panu rączkę... no daj babci tę zabawkę i przywitaj się z panem - zwróciła się do niego babcia... (no właśnie, jak ona ma na imię? nawet nie pamiętam ich nazwisk).
Porozmawialiśmy chwilę i pożegnaliśmy się raczej z mej inicjatywy, gdyż nie chciałem, by w trakcie dłuższej rozmowy wydało się, że z moją pamięcią nie jest w porządku. Ale, o ile tę lukę pamięciową mógłbym wytłumaczyć jako coś normalnego u nauczyciela, który nie musi pamiętać setek swoich uczniów, to przeraziło mnie coś innego: jestem już starym człowiekiem. Moi uczniowie są dziadkami, o czym miałem okazje dopiero co się przekonać, a w grupie weselników jestem jedynym seniorem. A mnie się zdawało, że jestem nadal taki sam , jak przed czterdziestu paru laty, gdy wchodziłem w dorosłe życie, gdy mogłem wszystko, brałem się za różne wielkie sprawy, nie bacząc na ich ciężar.
Dziś smaruję maścią na noc bolące od przesilenia ręce, obolałe z dźwigania nadwagi nogi, co chwilę zmieniam pozycję , by choć trochę ulżyć kręgosłupowi, nachylam głowę, by lepiej usłyszeć rozmówcę i wykonuję wiele innych czynności starego człowieka. I choć z natury jestem pogodnym Tomaszem, czasem na śmiech nie mam odwagi (albo ochoty).
Ten blog dotyczy spraw , którymi żyję ja i świat. Nie jest to typowy pamiętnik,a raczej notatnik pełen przemyśleń dotyczących tego, co mnie w życiu spotyka. Chcę pokazać, że życie może być piękne mimo różnych dramatycznych sytuacji.
Popularne posty
-
Już jestem. Po dłuższej przerwie spowodowanej normalnym brakiem czasu i zmienną pogodą mającą duży wpływ na samopoczucie, mogę z...
-
Witam po dłuższej przerwie. Czasem uciekam od wszystkiego w zupełnie inny świat, o którym, będąc dzieckiem, marzyłem (o czymże jeszcze...
-
Moje pszczoły, moje dziewczyny Już maj w pełni, zima niedawno odeszła, czyniąc wiele szkód , także w pasiekach, o czym informował ostatn...
-
Przenosiny Witam wszystkich moich Przyjaciół z blogowego świata na nowym blogu. To tak, jakbym przeniósł się do innej miejscowości, no...
-
" Więcej niż miód" - rewelacyjny film o pszczołach nie tylko dla pszczelarzy Uczestniczyłem w ub. niedzielę w projekcj...
-
Jesienne zaganianie "Minął sierpień, minął wrzesień, znów październik i ta jesień ..." - śpiewał Wiesław Michnikowski. ...
-
Moje pszczoły To, że rzadko ostatnio dokonuję wpisów, spowodowane jest m.in. pracą na działce i w pasiece. Trwa sezon pszczelarski, wi...
-
I znów koniec roku, i znów jestem starszy Teodor Axentowicz "Młodość i starość" Dziękuję wszy...
-
O takich pannach, co niebieskie oczka mają Zdjęcie z zasobów GOOGLE Nasze znajome blogerki: Łucja ("Szkiełkiem, okiem i serce...
E...e...e... !
OdpowiedzUsuńTomku, jakim starym człowiekiem?
Tak długo jesteśmy młodzi, jak długo nimi czujemy się.
Teraz starość zaczyna się po osiemdziesiątce.
A małżeństwa coraz częściej stają się dziadkami w młodym wieku, sami mogą mieć jeszcze dziecko, a już są dziadkami. Często wnuk i dziecko mają ten sam wiek. Mój pierwszy wnuk jest tylko sześć lat młodszy od mojej córki. Miałam szesnastoletnią uczennicę z rocznym dzieckiem, jaka byłam zaskoczona, gdy poznałam jej matkę, gdyż wyglądała młodziej od córki, miała trzydzieści lat, a babka uczennicy miała 45 lat i w tym wieku została prababcią. CZTERDZIESTOLETNIA BABCIA TO DOŚĆ CZĘSTY PRZYPADEK, ALE PRABABCIA TAKA MŁODA TO JUŻ PRZESADA... (caps lock)
Głowa do góry, Tomku! - Krystyna
Masz racje Krysiu, ale ponarzekać trochę można. Po prostu dostrzegam zamiany i muszę z nimi sobie poradzić. Zaszczepiłaś mi dawkę optymizmu. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńTomku ,nie ma co się "rozkminiać" nad starością..Ja też czasami zadaję sobie pytanie....Ile jeszcze zostało mi czasu w sprawności umysłu i ruchu...I doszłam do wniosku ,że mam się dobrze .To nic ,że boli ,strzyka ,uciska...Tak już zostanie..Tomku cieszmy się ,że możemy w tym wieku ,jeszcze doznawać radości i widzieć jak nasze dzieci sobie żyją ,odwiedzają nas .Wnuki uśmiech dają ..To wszystko jak cenny lek..A do tego jeszcze nasze cenne naleweczki dodają nam krzepy::)))....Cieszmy się ,że nie zatracamy smaku w podniebieniu i życiu...Tomku życzę Tobie radości i nie przejmuj się tym że coś dolega...Pomyśl o mnie ,nie jesteś sam ..Właśnie walnęło mi w filarze...A to z głupoty...Taczką kamyki woziłam ,chciałam pomóc ...I co ??? Czy w tym wieku wypada kobiecie wozić kamienie>> hihihihih ..Myślę ,że ciągle mam 20 lat....Bo psychicznie tak się czuję ,ale fizycznie niestety,trzeba zwolnic ,bo filar do pionu już nie stanie prosto::))))...Nie dajmy się Tomku...
OdpowiedzUsuńJa też chyba bym nie poznała koleżanek z mojej szkoły...::)))A co mówić o uczniach...Nic to Tomeczku nic to........♪♪♪♥Pozdrawiam
Danusiu,chwila smętu była i minęła, jak to chwila. Dziś miałem wiele powodów do radości, a pijąc naleweczkę, pomyślałem o tym, co mi napisałaś> Twoje zdrowie!!!
Usuńoj tam , oj tam !!! młodzi by chcieli mieć tyle siły i zapału co Ty ... a że czas biegnie, a co ma biedak robić ?
OdpowiedzUsuńOj pamiętam jak kiedyś spotkałam koleżankę z klasy - patrzę idzie z maluchem za ręk
ale masz ślicznego synka ! zachwyciłam się
no wiesz !!! to mój wnuk !!!
wtedy zdałam sobie po raz pierwszy sprawę z upływu czasu. Ale wiesz - nie myślę o tym, CIESZĘ SIĘ KAŻDĄ CHWILĄ ŻYCIA
Masz racje Haniu, od takiego myślenia naprawdę głowa możne rozboleć,zwłaszcza, gdy rozmyśla się nocą. CARPE DIEM - tego nas uczy filozof i poeta. Pozdrawiam
UsuńCIESZĘ SIĘ, ŻE JESTEŚ TOMKU RADOSNY :-)
OdpowiedzUsuńTWOJE ZDROWIE !!!
O MATUNIU !!!!
OdpowiedzUsuńW TEJ SAMEJ SEKUNDZIE PUBLIKOWALIŚMY SWOJE KOMENTARZEE :-)))
Wczoraj pokazywali parę staruszków, to był przykry widok, bo oboje wyraźnie już starzy, dużo zmarszczek, sucha skóra, oboje schorowani, słabi. Pan wrócił ze szpitala, nie może wstać z łóżka, żona chudzina ledwo go dźwiga, by mógł wstać z łóżka do toalety, sama powinna pójść do szpitala, ale nie może , bo musi opiekować się mężem... Nie mają nikogo do pomocy...
OdpowiedzUsuńTomku, to dopiero tragedia starości. Nie chciałabym doczekać takiej starości. Niestety, nigdy nie wiadomo z góry co nas czeka. W każdym bądź razie chora starość nie jest wesoła. Pozdrawiam optymistycznie - Krystyna
Niestety, u nas opieka nad ludźmi starszymi kuleje (chodzi o role państwa.Inaczej jest w Szwecji, o czym zapewne Danusia będzie mogła więcej powiedzieć ( już widzę z jej relacji, ze np opieka szkolna jest lepiej zorganizowana niż u nas). A ja lubię pogodnych staruszków, lubię czytać historie życia w ich zmarszczkach.
UsuńDziękuję Tomku♪♥My wczoraj naleweczkę naruszyliśmy z czarnej porzeczki...oj dobre to lekarstwo::)) rozgrzało ,od razu nakazało do łóżeczka iść ...I usnęłam jak miś ::))) po dwóch kieliszeczkach...Słabą mam głowę ::))Ale ja lubię delektować eis smakiem ,a nie upijać .W tym jest różnica wielka ..że człowiek który smakuje tylko, ma smak i radość w tym co zrobił.Upijając się ,jest głupotą ,bo niczego nie czuje ..Ludzie nie wiedza co tracą ::)) Smak jest waży nie ilość::)))))
OdpowiedzUsuńKrysiu masz rację ,chora starość jest trudna i naprawdę współczuję ludziom...Ja zawsze boję się takiej starości...Pocieszam się ,że w mojej rodzinie wszyscy długo żyli i przed śmiercią nie mieli męczarni..Pocieszam się ,że może mi Pan Bóg da taki łagodny koniec życia...Na razie cieszę się że mogę być sprawna z lekkim zgrzytem ::)))kości ,ale nie można narzekać ...Bo byłoby grzechem ...W moim wieku ma prawo coś boleć i już nawet przestałam narzekać::)))) Pozdrawiam Hanię i Was Serdecznie::)))))
Danusiu, jest takie powiedzenie ludzi starszych: Jak budzę się rano i czuje ból w kościach, to wiem , że żyję.
Usuńu mnie Danusia co jakiś czas jęczy na temat starości ale biorę ją na humor i zaczynamy się w końcu śmiać z naszych niestety przypadłości
OdpowiedzUsuń--------
Tomku - to bardzo dziwne, odpisywałam Ci na komentarz u siebie i napisałam o starości, o domu starców o tym, że chcę o tym napisać. Nie znałam wtedy tego Twojego wpisu ! Masz pojęcie jak się zdziwiłam wchodząc tu ? czary jakieś czy "cóś" ????????
Haniu, najważniejsze jest poczucie humoru. To połowa gwarancji dobrego zdrowia.
UsuńNa uśmiech nie masz odwagi?! Rany!!! No coś Ty?!
OdpowiedzUsuńA nie, Tomaszu, uśmiechaj się, uśmiechaj się nieustannie! Nawet wtedy, kiedy nie ma ku temu większych powodów. I myśl pozytywnie... Pozytywne nastawienie do życia i samego siebie przyciąga pozytywne zdarzenia i lepsze samopoczucie. Wiem coś o tym... Mam to wręcz opanowane.
Takim wspaniałym Człowiekiem jesteś, no Tomaszu, ani mi się waż podłamywać i myśleć o starości. Starość nie musi boleć. Ba, może być wręcz najszczęśliwszym okresem naszego życia... Dzieci już odchowane, samodzielne, wnuczki mądre rosną, wreszcie możemy zająć się sobą, swoimi niezrealizowanymi marzeniami, swoimi pragnieniami. Myśl o nich dodaje sił, energii, zdrowia. A jak zajdzie taka potrzeba to i posmaruj maścią swoje obolałe kości, ale z myślą, z przekonaniem wręcz, że jutro już boleć nie będą... to i nie będą. Zobaczysz! Nasz mózg ma ogromne możliwości. Trzeba tylko nauczyć się go odpowiednio wykorzystywać.
Dziękuję za miłą wizytę!
I ja uwielbiam filmy o psach. Pamiętam z dzieciństwa australijski film o żółtym psie Dingo. Napłakałam się w kinie jak bóbr, gdyż na końcu Dingo, największy przyjaciel dzieci, umiera na wściekliznę.
Pamiętam, pamiętam, Psa Cywila. A dzisiaj na TVP Polonia zaczyna się serial "Komisarz Alex", cieszę się bardzo. Z pewnością będę oglądać wszystkie odcinki z zapartym tchem.
Całe życie miałam psy i mam nadal. Nie wyobrażam sobie życia bez tego kochanego i największego przyjaciela człowieka.
Pozdrawiam serdecznie Miłośnika Psów Tomasza! Miłośniczka Psów Halszka|kwiat|
Halszko, dziękuję! U mnie chwila chmurna , a poza tym - samo słońce.Właśnie wróciłem od lekarza i mam skierowanie na prześwietlenie gnatów. Chcę wiedzieć, jaki "byk" mnie atakuje, by móc wziąć go za rogi. Pozdrawiam.
UsuńDzisiaj dostałam od mojego kochanego Synczyska "bojowe zadanie" - zrobić ogromną brytfankę gołąbków, siedzę więc cały ranek i popołudnie w domu, to mogę Ci od razu odpowiedzieć… akurat włożyłam "gołąbiaste" do piekarnika i mam chwilkę czasu.
OdpowiedzUsuńWiesz, co myślę? Myślę, że powinieneś zrobić sobie badania nie tylko pod katem "byka", ale też i kleszcza. A dokładniej, powinieneś sobie zrobić badanie krwi pod katem boreliozy. Przedawniona borelioza właśnie tak się objawia, atakuje przede wszystkim kości i serce. A Ciebie przecież niedawno kleszcz ugryzł. Pisałam Ci już, że mój "skubaniec - kleszcz" był jednak zarażony boreliozą. Przeszłam więc 4 tygodniową kurację antybiotykową. Mam nadzieję, że chorobę mam już z głowy. U mojej znajomej zaś stwierdzono przechodzoną boreliozę, tzn. że wiele lat temu ugryzł ją kleszcz, a ona nawet o tym nie wiedziała, bo to przecież nie boli... I nie każdy dostaje rumień, tak jak ja dostałam (tylko 20% ludzi dostaje). Teraz zachorowała biedna na białaczkę, miała mieć już przeszczep szpiku kostnego… i nagle zaczęła słabnąć, zrobili jej dodatkowe badania, no i się okazało, co się okazało. Słabnie w oczach, bo bakterie boreliozy zaatakowały już wiele jej organów. Smutne to. To taki drastyczny przykład, ale znam wiele takich przypadków, że lekarze zamiast zbadać pacjenta pod katem boreliozy, stawiali złą diagnozę i leczyli, a właściwie truli pacjentów.
Ja jednak wierzę, że u Ciebie wszystko będzie dobrze, tylko więcej optymizmu... i słoneczka na niebie... i będziesz zdrów. Pozdrawiam raz jeszcze! Halszka
Halszko, mam skierowanie na prześwietlenie ręki i tak dalej będę leczył aż do skutku. Dziękuję za rade i pozdrawiam.
UsuńTomku, jak ręka i co z uśmiechem? Mówią, że jak boli, to znaczy, że człowiek żyje. Ból jednak ma to w sobie, że jest nie do zniesienia. Życzę zdrowia - Krystyna
OdpowiedzUsuńTOMKU - a może to nie byk ??? może to tylko fioletowa krowa ?
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze. To jesień daje się we znaki, ciągłe fronty, ciągłe zmiany pogody to i nasze młode kości szaleją. Nie ma jak druga młodość kości, jak im odbije to nas boli :-(((
-------------
Tomku - odkryłam jak na blogspocie zrobić strony. Bardzo mi to uporządkowało blog. Pod nagłówkiem umieściłam hasła - teraz jak chcesz instrukcję to klikasz wchodzisz a tam linki. Nie trzeba szukać po blogu. Przy okazji wpadnij i zobacz . Ikonki przy Waszych blogach są bardzo pomocne od razu widzę kto ma nowy wpis. Chyba w szpakowym też tak zrobię
a przy okazji nowy polityczny wierdzyk , dytyramb na cześ mojego ulubionego posła ;-)
UsuńTOMKU - bardzo serdecznie dziękuję za tak obszerny komentarz na moim politycznym :-) no i że odwiedziłeś ten mój blog.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zapraszam sswoich Przyjaciól na wspólne czytanie Fredry. Tak mi się spodobała ta akcja, że sama przeczytałam sobie Zemstę. Ech - ponadczasowy utwór ...
Ech, czas leci nieubłaganie.
OdpowiedzUsuńTwoja przygoda to jeszcze nic. Ja miałam większy obciach.
Znalazłam się w szpitalu na oddziale rehabilitacyjnym.
Po kilku dniach przybiega do mnie pielęgniarka informując, że pani ordynator mnie do siebie prosi na rozmowę.
Zdziwiłam się bardzo, pomyślałam, że ze mną chyba tak źle.
I rzeczywiście było bardzo źle ale z moją pamięcią.
Okazało się, że pani ordynator była moją uczennicą, a ja byłam jej wychowawczynią. Była to moja pierwsza klasa jako nauczyciela w ogóle.
Nie poznałam jej, niestety...głupio mi było, ale cóż zrobić. Tyle lat pracy, tylu uczniów. Wszystkich nie sposób pamiętać.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Jolu, widzę, ze nauczyciele maja szczęście do ludzi z tzw. zawodów. Dobrze, ze złodzieje do nas nie przyznają się, a kilkoro takich miałem.
Usuńżycie jak róża
OdpowiedzUsuńpiękna i najpiękniejsza
zachwyca i rani
Tomku - mam nadzieję, że niedługo do nas wrócisz . Bardzo brakuje Twoich mądrych i wyważonych postów i komentarzy.Brakuje nawet politycznych dyskusji, chociaż dość mam polityki.
OdpowiedzUsuńNa Twoim blogu, Tomku, czuję się jak w domu, może to też dlatego, że mamy zbliżony pogląd na życie. Dobrze spotkać kogoś , kogo w lot się rozumie i czyje poglądy się podziela.
---------
Pamiętam o modlitwie, często z moją Danusią o Was rozmawiamy. Ona zawsze wnukom podaje Ciebie za przykład jak mężczyzna podchodzić powinien do rodziców.
Pozdrawiam niedzielnie, niech przyszły tydzień przyniesie trochę oddechu :-)
Haneczko, dziś tylko odpisuje, ale mam już materiał na następne wpisy. Dziękuje i pozdrawiam Was Obie
UsuńTomaszu,głowa do góry! Wracaj do ludzi,daleka droga przed nami!
OdpowiedzUsuńWacławie, nie jestem załamany, bo wiem, ze moja Matula jest szczęśliwa. Już wszedłem w rytm życia. Dziękuję za słowa otuchy
UsuńTomaszu,dobrze mi dawać rady,ale kiedy 10 lat temu zmarła mi Siostrzyczka,a miesiąc później Matula,to nie byłem taki mądry..A mam pracę dyspozytora,która wymaga uwagi i skupienia,bo można nieźle narozrabiać. Chyba opatrzność czuwała,bo przez wiele dni nie zdarzyła się ŻADNA awaria na mojej zmianie!
UsuńTomaszu,dobrze mi dawać rady,ale kiedy 10 lat temu zmarła mi Siostrzyczka,a miesiąc później Matula,to nie byłem taki mądry..A mam pracę dyspozytora,która wymaga uwagi i skupienia,bo można nieźle narozrabiać. Chyba opatrzność czuwała,bo przez wiele dni nie zdarzyła się ŻADNA awaria na mojej zmianie!
UsuńDobrze, że już wpadłeś w tryby a na wpis czekam z niecierpliwością. Wiesz Tomku - ciekawa byłam, jak moją Zemstę Ty, polonista, ocenisz i przyznam, że wielką przyjemność sprawiłeś mi tak pozytywnym komentarzem. Wiesz, ja w swojej dziedzinie, po tylu latach, jestem dość pewna tego, co robię ale w pisaniu to zupełnie nie. Wpadnij jeszcze raz na ZEMSTĘ , komentuje u mnie czasem Artklaterek, nawiasem mówiąc również polonista, dziennikarz i aktor. Wyobraż sobie, że grał Cześnika, w komentarzu podał link więc we wpisie umieściłam ten filmik. To frajda zobaczyć blogowego kolegę na szenie :-)
OdpowiedzUsuń-----------
Tomku - oglądałam w tv dwie pszczele ciekawostki - hotele dla pszczół i zielony miód. Ot pszczółka zabłądziła do zakładu produkującego syrop miętowy, pszczółce zasmakowało, wróciła do ula po czym całe towarzystwo udało się pod wskazany przez nią adresik. W rezultacie tej wizyty miód pszczółek miał intensywnie zielony kolor, ale nie taki naturalnie zielony - taki żarówiasty ;-)
i jeszcze zapraszam na polityczny ... trochę się tam wściekłam
OdpowiedzUsuńPostanowiłam na głównym blogu nie robuć wpisów politycznych, chyba lepiej jest wyprowadzić je w inne miejsce. tak właśnie zrobiłam. A do instrukcji jest tewraz bardzo łatwy dostęp, odkryłam nową funkcję STRONY teraz pod nagłówkiem są przekierowania pod właściwe adresy. Naciskasz na INSTRUKCJE i dalej prosto :-)
Tomku, bo Ty JESTEŚ wciąż tym samym Tomkiem. :) To tylko ciało się zmienia, ale istota pozostaje, dlatego się nie dziwię, że wciąż czujesz się taki sam jak sprzed lat.
OdpowiedzUsuńPoza tym obserwując Cię mam wrażenie, że bardzo umiejętnie przyjmujesz zmiany, które funduje Ci los. Jestem z Ciebie dumna. :)
Pozdrawiam cieplutko!
Ewuniu, umiejetność przystosowania sie do zmian, tu podstawa przezycia. dziekuję.
UsuńA ja się ciesze widząc Twoją niezmienną pogodę ducha i dużo serdeczności w Twoim spojrzeniu na rzeczywistość
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Ciebie i pszczółki