Popularne posty

wtorek, 26 stycznia 2016

Czas strachu, łez i nadziei

    Kiedyś publikowałem te wspomnienia w blogu "Przedśpiew". To już parę lat minęło. Przymierzałem się do wydania, ale zabrakło czasu na oszlifowanie. I może pozostałyby one nadal  w komputerowej "szufladzie", gdyby nie Hania / Malina , która namówiła mnie do wznowienia publikacji w tym blogu, bowiem z tamtym , w WP, różnie może być. Poza tym, są nowi czytelnicy, których może zainteresuje historia  ludzi z Podkarpacia w stanie wojennym. Może ktoś odnajdzie tu siebie, albo też losy kogoś bliskiego. Zapraszam
    Czas strachu, łez i nadziei

/Wspomnienia z okresu stanu wojennego/

                                  Wstęp.

    W życiu każdego człowieka mają miejsce ważne wydarzenia wpływające na jego dalsze losy. Szczególnej wagi nabierają te, które wplatają się w ciąg zdarzeń o zasięgu szerszym, zmieniających bieg historii kraju, Europy, a nawet świata.
    Dane mi było uczestniczyć czynnie w tego typu wydarzeniach i dzisiaj, z perspektywy lat uważam, że było to jakieś zrządzenie Opatrzności. W każdym bądź razie, w dużym stopniu wpłynęły na moje dalsze życie, na moją karierę zawodową i polityczną, na sytuację rodzinną. Słowem – na to, kim i jakim człowiekiem dziś jestem.
    Niedoszły drugi Matejko, pilot szybowcowy, aktor scen polskich i filmowy, reżyser – wystartowałem w życie dorosłe jako nauczyciel-polonista wiejskiej szkółki a potem szkoły średniej w niewielkim, historycznym i królewskim mieście, o którym wspomina obszernie Henryk Sienkiewicz w „Potopie”, położonym na południowo-wschodnich kresach ówczesnej PRL.
    Kiedy byłem już przykładnym mężem, zięciem i ojcem dwójki dzieciaków, wystającym nocami w kolejkach po mięso i inne produkty na kartki, los rzucił mi wyzwanie, z podjęciem którego, wbrew protestom żony i teściowej, ani chwili nie zwlekałem.
     Tak właśnie, we właściwym momencie historycznym, wskoczyłem do pociągu „Wolność”, stając się z woli swoich koleżanek i kolegów współtwórcą „Solidarności” nauczycielskiej i jej pierwszym przewodniczącym na cały dawny powiat. Wcześniej jednak uczestniczyłem w okupacyjnym strajku nauczycieli i lekarzy w Gdańsku, byłem świadkiem podpisania porozumienia z ówczesnym ministrem oświaty, doznałem zaszczytu spotkania się z legendarnymi postaciami opozycji, Lechem Wałęsą i Jackiem Kuroniem oraz innymi późniejszymi bohaterami z pierwszych stron gazet krajowych i zagranicznych.
     To, co chcę tutaj zaprezentować, jest próbą utrwalenia tych znamiennych wydarzeń, w jakich dane mi było  czynnie uczestniczyć ponad ćwierć wieku temu. Ponieważ upływający czas czyni spustoszenie w pamięci, dlatego nie podaję szczegółowych dat, poza tymi najważniejszymi. Natomiast wszystkie wydarzenia tu przedstawione, są prawdziwe.
    Pragnę, aby te wspomnienia posłużyły moim bliskim i znajomym do przypomnienia okresu minionego, nie zawsze radosnego, ale mającego też swój specyficzny urok. Chcę również ocalić od zapomnienia ten fragment przeszłości, dla pokolenia moich wnucząt, któremu będzie się ona wydawała tak odległa, jak dla mnie czasy pierwszej i drugiej wojny światowej.

        
                                             
                                                I.

                             INTERNOWANIE

        Przyjechali po mnie w nocy z 15 na 16 grudnia 1981r., między godziną pierwsza a drugą. Zostałem obudzony przez ostry dźwięk dzwonka. Wcześniej, w półśnie słyszałem jakieś odgłosy zajeżdżającego samochodu, miażdżonej przez koła śnieżnej zmarzliny, trzask drzwi wejściowych do klatki schodowej, ale dopiero głos żony: „Tomek, przyszli po ciebie”, postawił mnie na nogi.
        Było ich pięciu- funkcjonariusze w cywilu, pewnie SB i jeden w mundurze „moro”, milicjant w randze podporucznika. To ci, którzy weszli do mieszkania. Za drzwiami, na klatce schodowej jeszcze ktoś był.
        Funkcjonariusz mundurowy, po sprawdzeniu, że jestem tym, o kogo im chodziło, kazał mi się ciepło ubrać, zabrać ze sobą niezbędne przybory osobiste. Oświadczył, że na mocy dekretu o stanie wojennym zostaję internowany do Nowej Wsi i że tam ciepły płaszcz na pewno mi się przyda.
        Jeden z esbeków, niski, pękaty, o twarzy jak księżyc w pełni – jak się później okazało, kpt. Cyrano i zarazem mój „opiekun”, dowódca grupy – prowadził w dużym pokoju dyskusję z moją małżonką, m.in. na temat wizerunku Chrystusa ukrzyżowanego – mojego obrazu wiszącego na ścianie. Przekonywał moją żonę, że taki obraz nie powinien wisieć w mieszkaniu nauczyciela socjalistycznej szkoły. Słyszałem ten fragment rozmowy, gdy wszedłem do pokoju po dokumenty.
       Wszystkie czynności związane z pakowaniem rzeczy, będąc pod stałym nadzorem przyglądających się temu funkcjonariuszy SB, wykonywałem chaotycznie. Umysł miałem zupełnie skołowaciały, nie wiedziałem, co mnie czeka. Różne myśli kotłowały mi się w głowie: jak zachowam się podczas przesłuchania; a co będzie, gdy zaczną bić (tego obawiałem się najbardziej); co by się stało, gdybym na zewnątrz wyrwał się i zaczął uciekać?…
        Pożegnałem się tylko z żoną i z teściową. Obie miały łzy w oczach, ale nie lamentowały. Dwójki dzieci – siedmioletniego Bartka i trzyletniej Kasi postanowiłem nie budzić. Panowie wyraźnie śpieszyli się.
       Kazano mi wsiąść do poloneza, na tylne siedzenie. Obok mnie usadowili się mundurowy i jeden z cywilów. Pozostali "rozpłynęli się" w nocy.  Ruszyliśmy. Kapitan Cyrano siedział obok kierowcy i co chwilę, odwracając do tyłu głowę, na przemian z mundurowym oskarżali „Solidarność” o wszystkie niecne sprawy. Faktycznie – jak twierdzili - ruch ten podobał im się, ale „ekstrema” wypaczyła ideały związku zawodowego, robiła zamieszanie w zakładach pracy i strajki, które zagrażały gospodarce; żądania „ekstremy” były niebezpieczne, zagrażały ustrojowi i sojuszom; „ekstrema” przygotowała listę komunistów, uczciwych Polaków, do wieszania, do likwidacji i dlatego generał Jaruzelski, aby ratować Polskę, wprowadził stan wojenny…
       Starałem się milczeć i nie podejmować dyskusji, choć język aż świerzbił, aby im odparować kontrargumentami. Jednak zdrowy rozsądek nakazywał milczeć, zwłaszcza, że zbliżaliśmy się do Przemyśla, pierwszego – jak się potem okazało – etapu mojego internowania.

50 komentarzy:

  1. nareszcie !!!! czekałam Tomku na Twoje wspomnienia na ten najprawdziwszy z prawdziwych kawałek tamtegoi życia. To nie może być tak, że prawdziwe historie prawdziwi ludzie tamtych czasów zostają w cieniu a ich miejsce zajmują ci z z pełną gębą frazesów, którzy wrzeszczą TO MY !!!! to my wykuwaliśmy wolność, my daliśmy wam demokrację my tworzyliśmy historię, MY - wtedy w szeregach PZPR albo pokrzywdzeni przez los, bo nie internowani, To MY - nam teraz władza i chwała, my prawdziwi Polacy, prawdziwi patrioci, prawdziwi katolicy, a WY, tacy jak Ty Tomciu, WY to drugi sort, zdrajcy, sprzedawczyki i targowica. Pisz, publikuj , zaproszę u siebie niech ludzie przeczytają jak NA PRAWDĘ BYŁO wtedy, kiedy pan Piotrowicz stał po przeciwnej stronie niż ty ... bo wtedy po tamtej stronie była władza ... teraz też stanął odważnie po stronie władzy i poucza, takich jak ty , co to demokracja i wolność, przecież w tym PZPR-ze tyle oddał, tyle przecierpiał....
    resztę napiszę na swoim blogu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ja dziękuję Tomku, że mogłam nazwać Ciebie przyjacielem i że nigdy na tej przyjaźni się nie zawiodłam

      Usuń
    2. Pani Haniu, może poczekajmy, co jeszcze powie pan Tomasz i wtedy wyciągajmy wnioski. Bo, jak widzę, Pani już ma gotowe. Może pozwoli Pani, żeby pan Tomasz sam określił swój stosunek do różnych ludzi i zwłaszcza różnych zdarzeń?

      Panie Tomaszu, wdzięczny jestem za te słowa prawdy historycznej, za tę relację bezpośredniego uczesnika. Ale chciałbym, aby Pan wiedział, że mam przyjaciela, w tamtych latach także bezpośredniego uczestnika organizacji Solidarności, przez wiele lat politycznego emigranta, który obecnie jest gorącym i aktywnym zwolennikiem rządów PiS.

      Okazuje się, panie Tomaszu, o czym już przed laty usiłowałem Pana przekonać, że to samo, widziane z różnych perspektyw, nie zawsze znaczy to samo.

      Z pozdrowieniami,

      adam

      Usuń
    3. Panie Adamie , proszę nie ostawiać moich gości - kiedy i co mają powiedzieć, zwłaszcza, że Hania jest tu na prawach gospodyni jako współautorka tego bloga. W odpowiedzi Krystynie poniżej napisałem, dlaczego niektórzy dawni działacze pierwszej "S" dali się zwieść "małemu człowiekowi". Pozdrawiam

      Usuń
    4. miało być : "nie ustawiać"

      Usuń
  2. Zwielką radościa przeczytałam.Waznego okresu naszego zycia dotyczą twoje wspomnienia.Ja zabieram sie do napisania historii z lat wojny i tuż po wojnie aż do lat obecnych z punktu widzenia i odniesienia żony byłego ppłk WPLotnictwa.Nie było to takie rozowe jak sie wszystkim wydajemy.Zakonczyło sie wroku 1980 kiedy rękami wojska chciano gnębić Solidarnieść.Nie wszyscy się na to zgadzali i teraz muszą żyć z emerytury.2,400 a nie jak piszą okolo5.000.To też jest prawda o tamtym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Halinko. W Polańczyku podobno istniał ośrodek, gdzie trzymano "nieposłusznych "oficerów LWP. Piszę w dalszej części o tym. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Tomku jak zawsze mój pełen szacuneczek. Dziękuje Ci, że jesteś świadkiem historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Damianie. Wszyscy jesteśmy świadkami i uczestnikami

      Usuń
  4. Tomaszu, ze łzami w oczach czytałam Twoje wspomnienia.
    Dzięki takim ludziom jak Ty mamy demokrację, którą dzisiaj nam odbierają. Gorąco wierzę, że będą kolejne wspomnieniowe posty. Prawdziwi patrioci, tacy jak Ty milczą. Dlaczego? Tomaszu! bardzo proszę pisz o tym!

    Tamci się chwalą swoim "bohaterstwem" nie tylko w Polsce ale i na forum europejskim a przecież nic nie zrobili w tamtych czasach. Siedzieli po cichu i nie wychylali się.
    Pewien mały człowiek tak bardzo chciałby pochwalić się internowaniem a nie może. Siedział sobie w domku, w ciepełku i ma żal do tamtych, że go nie przymknęli.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Łucjo.To były moje szczególne rekolekcje. A udział? Tak widocznie miało być. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Tomku, swoją anonimowością ( w sensie - bez politycznej późniejszej kariery...) pięknie wpisałeś się tamtym okresem w historię Polski, gratuluję . Takie postawy godne naśladowania. Wielu takich bohaterów nieznanych z nazwiska...
    Szkoda jedynie, że ci , którzy walczyli
    w wspólnej sprawie, podzielili się i są do siebie wrogo nastawieni. Przykładów nie należy szukać w oddali, są widoczne aż nadto
    w niektórych tu komentarzach, pełno w nich jadu i to nie jest miłe, że poszczególni ludzie tak odnoszą się do siebie.
    Mnie zastanawia jedno, zadawałam już te pytania ( nie było odpowiedzi...) - jakiej demokracji bronią zwolennicy PO? Jak wytłumaczą roszczeniowe działania swoich wybrańców ?
    Czy przypadkiem nie jest to podporządkowanie się medialnej manipulacji?
    Dlaczego w tym utyskiwaniu tyle wyzwisk i przekształceń rzeczywistości? Chciałabym przypomnieć , jak to Platforma wykrzykiwała - "To My"! i jak zbłaźniła się , przegrywając.
    Pozdrawiam - Krystyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, Krysiu. Podziału dokonał ktoś, kto nie brał udziału (czynnego w tamtych wydarzeniach), kto dziś chce być chyba królem.Magia słowa , niewątpliwa charyzma (mają ją też despoci, tyrani, dyktatorzy, bo bez niej nie osiągnęliby swoich celów). Charyzma nie musi być przymiotem człowieka koniecznie dobrego, ale ulegną jej tłumy I w tym wypadku tenże człowiek pociągnął za sobą tłumy (czy rzesze, jak kto woli), posługując się socjotechniką manipulacją, głosząc populistyczne hasła, etc. Pociągnął także tych, którzy kiedyś walczyli o inna Polskę, a którzy mu uwierzyli, bo nie byli zadowoleni z dotychczasowego przebiegu zmian, albo też dla zaspokojenia innych swoich ambicji. Podziału dokonał też drugi charyzmatyczny człowiek, twórca medialnego imperium w Toruniu, też nie do końca kryształowy, który do swoich celów wykorzystuje religijność Polaków. Tu obydwaj współgrają, dzieląc Polaków , wyrządzając tez wielką szkodę Kościołowi, bowiem religia, wiara ludu stała się dla nich narzędziem do osiągania celów, jakie sobie postawili, a jednym z nich jest pragnienie zapisania się w historii narodu, może nawet beatyfikacja, czy kanonizacja lub koronacja.Ten podział został sztucznie stworzony, bowiem obydwom charyzmatykom potrzebny jest jakiś wróg. Gdy go nie ma, to go się tworzy.
      Przyznałaś u siebie, udowadniając swój obiektywizm, że język i niektóre metody w obozie, który aktualnie popierasz, też do pięknych i chwalebnych nie należą. Dlaczego? Tu musisz sobie sama odpowiedzieć. Demokracja polska jest kaleka, niedoskonała i zawsze taką była, ale była demokracją, jaką w tamtych czasach wywalczyliśmy i była demokracja rozwijająca się, bo kontrolowaną przez naród. Dzięki tej demokracji mały charyzmatyk wygrał.Tylko problem jest w tym, że on wcale nie chce demokracji, on chce władzy autorytarnej, przy której demokracja będzie tylko atrapą dla zmylenia opinii publicznej i międzynarodowej. Jeśli chcesz takiej demokracji, to Twój wybór. ja nie o taką demokrację walczyłem

      Usuń
  6. Dziękuję za te wspomnienia. Ja nie byłam internowana, bo mój syn urodził właśnie w 1981 roku. Mąż wielokrotnie przesłuchiwany został na wolności. Innym się nie udawało. Tamten czas to był czas prawdziwych patriotów i równie prawdziwych zdrajców.
    Podzielam w pełni zdanie Łucji-Marii, ten mały człowiek teraz rządzi naszym krajem, a nie powinien. Ale to nie on jest winien temu, że rządzi. Winni są Polacy, którzy nie poszli do wyborów i pozwolili na to, żeby było jak jest. A szkoda, a szkoda......
    Pozdrawiam serdecznie..:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Jolanto, ten "mały człowiek teraz rządzi naszym krajem", ponieważ partia, którą kieruje w demokratycznych wyborach uzyskała większość i to wcale nie dlatego, że "Polacy... ...nie poszli do wyborów". Rządzi dlatego, że 5 711 687 Polaków poszło do wyborów i oddało głos na listy PiS'u. Ja, jako jeden z tych 5 711 687 nie żałuję, nie żałuje również moja żona, ani moja córka, ani mój zięć. Pozdrawiam,

      adam

      Usuń
    2. Jolu, masz rację, ze duża to "zasługa " tych, co nie głosowali, a teraz zaczynają narzekać. Ale też (tu odpowiadam panu Adamowi, którego komentarz na chwile mi zniknął),że ten "mały człowiek" ( że też dyktatorzy z natury są mali???) wygrał w sposób demokratyczny, ale dzięki oszustwu politycznemu, propagandzie bliskich sobie mediów i manipulacji oraz silnemu poparciu mediów Tadeusza Rydzyka. Bez tego poparcia wynik byłby nie tak zadowalający "Jego Wysokość". Oczywiście , błędy poprzedniego rządu , też do tego przyczyniły się - to nie ulega wątpliwości

      Usuń
    3. Dziękuję Tomku - wydaje mi się, że każdy kto ma czyste sumienie będzie myślał podobnie jak my. Oni zapomnieli o tym, że to nie czas komuny tylko czas wolności demokratycznej. Trzydzieści parę procent ludzi, którzy zagłosowali na PIS osiągnęło sukces tylko dlatego, że reszcie Rodaków nie chciało się pójść do wyborów. Teraz wielu przeciera oczy ze zdumienia. Ja myślę, że ludzie obudzą się wszystko się zmieni. Boję się tylko jakim kosztem to się stanie, niestety.....

      Usuń
    4. Nie, panie Tomaszu. Oszustwem jest pomawianie PiS'u o polityczne oszustwo. Jest to zabieg z gatunku PR'u, dokonywany przez tych, którzy przegrali, aby zminimalizować znaczenie własnej porażki.

      Czy nie sądzi Pan, panie Tomaszu, że to ciekawe, iż o wyborczym oszustwie PiS'u mówią osoby, które na PiS nie głosowały, które zatem oszukać się nie dały, a nie mówią te, które na PiS głosowały, zatem, Pańskim zdaniem, zostały oszukane. Czy naprawdę uważa Pan, że na PiS głosowała taka umysłowa ciasnota, że tego oszustwa nie zauważyła i musi być przez tych bardziej światłych poinformowana? Czy powie Pan w oczy temu mojemu przyjacielowi, o którym wcześniej wspominałem, współorganizatorowi ponadzakładowych struktur Solidarności i politycznemu emigrantowi, z wykształcenia doktorowi fizyki, pracownikowi naukowemu, że jest ciasnotą umysłową? Czy powie Pan w oczy mojej żonie, artyście plastykowi, byłej wieloletniej nauczycielce, autorce około 40 wystaw indywidualnych i współautorce niezliczonych wystaw zbiorowych, że jest ciasnotą umysłową? Czy powie Pan wreszcie mnie, inżynierowi, byłemu nauczycielowi akademickiemu, współautorowi czterech patentów i wielu opracowań, referatów i publikacji naukowych, że jest ciasnotą umysłową?

      A co do wzrostu... Tak, panie Tomaszu, rzeczywiście niski wzrost często współgra z zapędami dyktarorskimi. Niskiego wzrostu jest pan Putin, niskiego wzrostu był Hitler, niskiego wzrostu był Napoleon. No cóż, skomentuję to cytatem z dzieła literackiego, które nieszczęściem dla nas, przestało być czytane przez młode pokolenie Polaków: "Dał ci Bóg nikczemną postać, jeśli się ludzie nie będą ciebie bali, to się będą z ciebie śmieli."

      Pozdrawiam szczerze,

      adam

      Usuń
    5. To jest pańska ocena, Panie Adamie, jeśli chodzi o oszustwo polityczne. Znam osoby, które głosowały na PiS, ale teraz tego żałują. Śmieję się im w twarz (to są też moi znajomi), bo przecież ostrzegałem. Określenie "umysłowa ciasnota" nie ode mnie pochodzi, tylko jest ono pańskie, a kogo pod nie pan przyporządkuje , to mnie już nie obchodzi. Z drugiej strony, nawet wysokie wykształcenie nie chroni przed irracjonalnym myśleniem i popełnianiem błędów życiowych, politycznych. Zresztą, glosowanie na tę , czy inną partię może mieć różne motywy. Pozdrawiam

      Usuń
    6. W jednym się mogę z Panem w pełni zgodzić, a mianowicie: "nawet wysokie wykształcenie nie chroni przed irracjonalnym myśleniem i popełnianiem błędów życiowych, politycznych" Mam nadzieję, że w swoim rozumowaniu nie pomija Pan wykształcenia nauczycielskiego. Z pozdrowieniami,

      adam

      Usuń
    7. ...zwłaszcza akademickiego, panie Adamie. Ale są wyjątki pozytywnego nawrócenia.Polecam "Do Rzeczy"lub link z WP:http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Jadwiga-Staniszkis-dla-Do-Rzeczy-Co-dalej,wid,18134085,wiadomosc.html . No, z tą panią pan sobie rzeczywiście , w sposób satysfakcjonujący pana podyskutuje , jak akademik z akademiczką. Nie tak jak z prowincjonalnym belfrem. Czekam na efekty, moze sie pan pochwali. .Z pozdrowieniami Tomasz

      Usuń
    8. Panie Tomaszu, pani profesor Staniszkis nic, a nic nie zmieniła swoich poglądów, odniosła się jedynie do konkretnych zjawisk. Moim zdaniem, tak jak poprzednio nie była wcale bezkrytyczną zwolenniczką PiS'u, tak obecnie nie jest zaślepioną przeciwniczką. Obawiam sie, że z panią profesor nie za bardzo mógłbym podyskutować, bo zbyt prędko byśmy się zgodzili.

      Natomiast mnie zaciekawiło Pańskie stwierdzenie: "Znam osoby, które głosowały na PiS, ale teraz tego żałują." Cóż to takiego złego przytrafiło się tym Pańskim znajomym, że tak szybko zmienili poglądy? Zostali zakuci w kajdany? Władza wyniosła im z lodówki ostatnią kiełbaskę? Czy też po prostu przestaszyli się pokwikiwania wiadomych, odsuwanych od koryta? Bo tak naprawdę, PiS jeszcze nic w naszym życiu nie zmienił. Nie zdążył. Na razie tylko poprzez zmiany prawne przygotowuje grunt pod zmiany, jakie mają zaistnieć. PiS obiecał nam, że będą to zmiany w dobrym kierunku. Ale na razie żadne istotne zmiany nie nastąpiły. A został podniesiony tumult, że ludziom dzieje się krzywda. Ja w swoim skromnym życiu żadnej dodatkowej krzywdy nie odnotowałem. A Pan odnotował? Moim zdaniem jazgot podnoszą ci, którzy wiedzą, że zmiany, zwłaszcza zmiany korzystne dla społeczeństwa, im personalnie zaszkodzą. Ale oczywiście, gdyby podnieśli krzyk, że to im stanie się krzywda, nikt (albo prawie nikt) palcem w obronie by nie kiwnął. Dlatego nazwali się demokracją i namawiają do obrony demokracji, z nadzieja, że i oni personalnie się załapią.

      Ja jestem zdania, że należy poczekać na rezultaty tych "dobych zmian", a wtedy, jeśli będzie trzeba, będziemy protestowali. Jak wykazuje historia, jeszcze nikomu władza nie została dana na wieczność.

      adam

      Usuń
    9. Ha,ha, ha! Już widzę pana protestującego. Dziś oglądałem w TVP HISTORIA film o dyktatorach. Że też jeszcze tej stacji nie zlikwidowali?

      Usuń
    10. Nie wiem, panie Tomaszu, dziś żadnego filmu nie oglądałem, zatem nie wiem, o czym Pan mówi. Dziś miałem spotkanie z przyjaciółmi, zjedliśmy w taniej, ale sympatycznej knajpce wspólny obiad, po czym przejechaliśmy do jednej z koleżanek mieszkającej w pobliżu na deser. Był keks na słono (pycha!), rogaliki orzechowe, sernik, syrop dereniowy do herbaty i nalewka porzeczkowa. Rozjechaliśmy się do domów około 22. Oczywiście nie zapomnieliśmy, że był to dzień przytulania.

      A co do protestowania, to czuję się lekko obrażony Pańskim stanowiskiem. Moim pierwszym publicznym protestem był wiec 8 marca 1968 na Uniwersytecie Warszawskim. Pałą też wtedy dostałem. Teraz oczywiście czynne formy protestu pozostawiam młodszym, bo moja fizyczna wydolność już nie taka, jak dawniej, ale wiecowanie to nie jedyna możliwość.

      Ale w Pańskiej, panie Tomaszu, odpowiedzi nie znalazłem ani słowa responsu na pytania, które zadałem. To jak jest z tymi Pańskimi znajomymi, z których (oj, nieładnie) Pan się wyśmiewa? Kto ich przestarszył? Dlaczego żałują swojego wyboru? A czy Pańskie życie pogorszyło się na skutek objęcia rządów przez PiS?

      Pozdrowienia przesyłam,

      adam

      Usuń
    11. Panie Adamie, argumentów mam wystarczająco dużo,ale nie muszę nimi szastać,skoro wiem, ze jest pan z góry nastawiony na ich odrzucanie. Poza tym, nie mam w tej chwili czasu na zaspokajanie pańskich oczekiwań, bowiem mam wiele innych zadań do wykonania, więc nie będę tego czasu tracił na jałowe dyskusje , które ani panu, ani mnie nic nie dadzą. Na tamtym blogu nie komentuje postów politycznych, bo też nie widzę w tym sensu.Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
    12. Panie Adamie, argumentów mam wystarczająco dużo,ale nie muszę nimi szastać,skoro wiem, ze jest pan z góry nastawiony na ich odrzucanie. Poza tym, nie mam w tej chwili czasu na zaspokajanie pańskich oczekiwań, bowiem mam wiele innych zadań do wykonania, więc nie będę tego czasu tracił na jałowe dyskusje , które ani panu, ani mnie nic nie dadzą. Na tamtym blogu nie komentuje postów politycznych, bo też nie widzę w tym sensu.Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
    13. A ja, panie Tomaszu, nie ustaję w wierze, że kiedyś nastąpi taki czas, iż zechce Pan otworzyć oczy na rzeczywistość i postrzegać ją taką, jaką jest, a nie taką, jaką Pan chciałby widzieć. Kropla drąży skałę!

      adam

      Usuń
    14. Nie ze mną te numery... - chciałoby się powiedzeć

      Usuń
    15. Pożyjemy, zobaczymy. Ja wierzę, że Pan w końcu zechce spojrzeć na realia.

      adam

      Usuń
  7. Witam, panie Tomaszu.
    Ja też miałam wielką przyjemność poznać pana w internacie, ale proszę zauważyć, że piszę bez cudzysłowia, bo to był prawdziwy internat. Gdzieś tak w połowie lat siedemdziesiątych mieszkałam na Reymonta, a pan był jednym z wychowawców, bardzo przychylnym młodzieży, bo pan nas po prostu lubił. Dziś u Maliny zobaczyłam portret, ta twarz jakby znajoma ... i tak po nitce do kłębka dotarłam do kolejnych wpisów, blogów, jeszcze nie wszystko przeczytałam, ale jestem wprost onieśmielona, że oto mam przed sobą skromnego Wielkiego Człowieka.
    Lata lecą, jestem już babcią, to tak, jak pisał Pan o tej znajomej parze uczniów, która też już paraduje z wnukiem.
    Komentarz zupełnie nie na temat, ale nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności wstąpienia tutaj - pozdrawiam serdecznie.
    P.S. Portret świetny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie wzruszające i budujące spotkanie ...
      góra z górą ...
      POZDRAWIAM MARIĘ I TOMKA :-)

      Usuń
    2. Jakże się cieszę!!! :-))) Mario, świat jest mały , a takie spotkanie i takie świadectwo to dla mnie radość ogromna. zapraszam . Odwiedziłem Twój blog i muszę go odwiedzać, bo tam moje klimaty. Tu zapraszam serdecznie . Pozdrawiam -Tomasz ( i niech już tak zostanie , bez "pana")

      Usuń
    3. Mąż zajmuje się pszczołami, ja tylko popatruję z boku, ale bardzo lubię wirować miód, i jeszcze zbieram mu zioła na łąkach dla pszczół:-)

      Usuń
    4. To pozdrów męża od pszczelarza z Jarosławia

      Usuń
  8. Witaj Tomek.
    Co tam się będę rozpisywał...
    Szacun Tomek!
    Fajnie, że kiedyś dokonaliśmy właściwych wyborów...
    Moja książka o głogowskiej Solidarności lada dzień się ukaże. Dam znać miedy, a wtedy dasz mi swój adres, to ci przyślę egzemplarz autorski z dedykacją.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Michale. Oj pogadamy, pogadamy kiedyś - mam nadzieję

      Usuń
  9. PANIE PROFESORZE TOMASZU !
    PAN W JEDNYM SZEREGU
    Z TYMI WSPANIAŁYMI WYCHOWAWCAMI MŁODZIEŻY.
    KTÓRYCH ZNAMY I O KTÓRYCH PAMIĘTAMY.
    ICH UCZNIOWIE.
    PROFESOR LOGIKI I ŁACINY WALCZYŁ O LWÓW W PANCERNYM POCIĄGU IMIENIA LISA KULI.
    PROFESORKA POLONISTKA W LWOWSKIM AK.
    POMAGAŁA ZESŁAŃCOM SYBIRU.
    PROFESOR MATEMATYKI I DRUGI POLONISTA
    W TAJNYM NAUCZANIU.
    RYZYKOWALI ZYCIEM.
    PROFESOROWIE - WYCHOWAWCY.
    PROMETEUSZE SWOICH CZASÓW.

    A. T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję A.T.Ci wspaniali ludzie, których wymieniłeś nie dzielili innych na lepszy czy gorszy sort. Pozdrawiam

      Usuń
    2. O MOJEJ PROFESOR POLNISTCE
      SŁOWA BEZIMIENNE.
      „ Wielki umysł. Wielkie serce. Wspaniała Polonistka.
      Uwielbiana przez wiele pokoleń swoich uczniów.
      Humanistka w najpełniejszym ujęciu.
      Znamionowały Panią Profesor głęboka
      Humanistyczna kultura. Subtelność. Wrażliwość.
      Ogromny takt pedagogiczny. Umiłowanie człowieka.
      Życzliwość. Przykładna wprost pracowitość.
      Bezinteresowność.
      Lekcje języka polskiego dla wielu uczniów Pani Profesor
      Stanowią do dzisiaj niezapomniane chwile najwyższych
      wzruszeń.
      Stosunek do życia i człowieka miała wybitnie afirmatywny.
      Nie było dla Niej uczniów złych i dobrych.
      Zdolnych i słabych. Krnąbrnych i grzecznych.
      Wszystkich traktowała z tą samą głęboką miłością i troską.
      Miłości do polskiego słowa.
      Dorobku narodowej kultury uczyła nie tylko
      na lekcjach”.

      PROFESOROWIE POLONIŚCI - CHWAŁA IM.

      A. T

      Usuń
    3. I ślad po tak zacnej, wspaniałej osobie pozostał. w tym, co Ty A.T. czynisz. Chwała Jej. Miałem taka samą polonistkę, dziś kandydatkę na ołtarze, sługę Bożą Annę Jenke. Pozdrawiam

      Usuń
    4. Młodzież ma nam tylko przechodzić przez ręce.
      Trzeba ją umieć podać Wyżej... i Dalej... "

      Anna Jenke

      ODNALAZŁEM WPISY O PANI PROFESOR
      ANNIE JENKE.
      ZASŁUŻONY POMNIK W JAROSŁAWIU.
      WOŁANIE WYNIESIENIA NA OŁTARZE.
      NASI PROFESOROWIE POLONIŚCI
      WZYWALI DO WIARY W CZŁOWIEKA !
      A CZY ABY
      NAS NIE UCZYNILI
      BEZBRONNYMI ?

      A. T

      Usuń
  10. Tomku, dziękuję, na Twój komentarz odpowiem jeszcze dzisiaj w nowym wpisie w moim blogu, bo tu odpowiedź nie opublikuje się w całości .
    Miłego dnia - Krystyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarz nie musiał być taki długi by odpowiedzieć na odpowiedź , Krysiu, więc mogłaś tu spokojnie umieścić. Wolałbym abyśmy nie korespondowali na blogi, bo ostatecznie mamy inny środek porozumiewania się.

      Usuń
  11. Witaj Tomku..Bardzo ucieszyłam się ,że wznawiasz wspomnienia.Z przyjemnością od początku przeczytam to ,co było dla mnie też ważne.Żyłam w tych czasach ,miałam 3 -letniego synka ,bałam się o wszystko.Moja walka, była walką o przeżycie.Byłam sama..Miasto Łódź prężne w owych czasach .Wszędzie słychać było syreny,ludzie pospiesznie dążyli do zakładów pracy pieszo,komunikacja miejska stała..Po czasie zakłady .Pamiętam jak w naszym wielkim "FENIKSIE"komunikat padł..STRAJK do odwołania.Wtedy bardzo się bałam,nie o siebie ,ale o synka.Zero telefonów,Nie mogła przedostać się na wschód do rodzinnej miejscowości.Bałam się ruszyć z Łodzi.Trwałam z tym chaosie ze wszystkimi.Młode matki nie brały udziału w strajkach,były zwalniane do domu.Ale musiałyśmy codziennie wracać, podpisać listę obecności i do domu .A droga była dość daleka , musiałam przejść piechotą całą łódź .Bo mieszkałam na zachodniej dzielnicy miasta , zakład był na wschodniej stronie poza miastem.I 5 godzin chodzenia codziennie przez dwa tygodnie,aż do zorganizowania samochodów dostawczych..Tyle się działo ,słyszało .Tego zabrali,tamtych pobili,będą robić nagonki ,tu ...tam..Trzeba uważać.Byłam bardzo młoda ,wystraszona,nie umiałam odnaleźć się w tym życiu.Bo nikt mi nie pomógł.Co taka dziewczyna 22letnia mogła zrobić?Bez wsparcia innych...Nic .Pozostało mi tylko przetrwać ciężki okres.Przetrwałam..ale po jakimś czasie, dowiadywałam się ,że wielu moich znajomych ,młodych mężczyzn pozamykano ,na kilka lat.Znikali ,po prostu znikali wychodząc z domu.Dużo pamiętam ,ale tez sporo uleciało z pamięci.Podziwiałam tych, którzy walczyli.Kiedy nie mogli wychodzić z zakładu,bo ogłosili strajk ..My kobiety, mogące wyjść bo dzieci..Przynosiliśmy pieczywo,dżemy,owoce,herbatę.By mogli coś zjeść.Kto co miał to przynosił.Liczyła się każda bułeczka.Inaczej przeżyłam ten czas ,bardziej bezpiecznie.Bo nie brałam czynnego udziału .Ale sercem byłam za Solidarnością.Cieszyłam się ,kiedy wszystko szło do przodu.Nowe wieści szybko się rozchodziły.Widziałam radość ludzi z każdego zwycięstwa.Myślałam wtedy ,że jeszcze trochę i będziemy mieli WOLNOŚĆ.Moje dziecko będzie żyło w bezpiecznym kraju. Właściwie ci ,co nie brali żadnego udziału ,nie byli zagrożeni wcześniej ,i po tym co się wydarzyło.Ale ci co walczyli w słusznej sprawie o wolność.Nadstawiali karku.Wiemy dobrze co było.Nikomu nie trzeba wyliczać.Tomku , to co Ty przeżyłeś i Twoja rodzina ,która bała się o Ciebie było straszne.Kto by się nie bał.kiedy walą w nocy do drzwi.Oni tak robili często z zaskoczenia.Ile to matek wylało łez, za synów ,córki.Młodzi studenci prężnie walczyli z obalającym komunizmem.Dzisiaj dorośli ,mają rodziny własne .Ale mają też swoją historię .Każdy kto walczył o dobro ojczyzny, ma swoją historię.I jest dumny z tego,że był taki czas,kiedy nie pozwolono komunistom na dalsze działanie .Nie dali się .Wywalczyli wolność ,by ludziom żyło się lepiej.Tylko teraz od nowa zostaje wolność zdeptana.Zaczyna się "epoka Kaczogrodu"..Ludzie raz już to przechodzili..Myślę ,że wiele osób zaczyna już żałować swojej decyzji, co chodzi o głosowanie na PIS.Zatwardziali PISOWCE będą się mocno trzymać ,że racja po ich stronie.Ale wszystko kołem się toczy..Przyjdzie walec i wyrówna.....wiesz o co chodzi"::)))Zaraz i tak dostanie mi się od osoby ,która tu gości..""))Że głupoty napisałam::))) wiemy o kim mowa::)))Czekam na cd.....Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przepraszam za błędy ,ale pisałam bez poprawek i wkradło się kilka "byczków"☺..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi Danusiu, ale pisałaś szczerze i to jest najważniejsze. Mnie również, gdy emocje wezmą górę , zdarzają się literówki. Masz rację. Kobiety wówczas ( matki,żony, siostry) cierpiały , ale jednocześnie spełniały niezwykle ważną rolę, niosąc pomoc rodzinom więzionych mężczyzn, a im samym wsparcie duchowe. Pozdrawiam

      Usuń
  13. Nie, pani Danusiu, nie dostanie się Pani tym razem "od osoby, która tu gości". Ale zapraszam na niebieski blog pani Krystyny, gdzie wypowiedziałem się na poruszony przez Panią temat.

    adam

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz Tomku, jak patrzę "w tył", faktycznie w Polsce działo się źle i ktoś musiał zareagować. Władza na zbyt wiele sobie pozwalała. Czy myśleli , że wszystko im wolno? Czy sądzili, że Polacy to owce i pozwolą się zaprowadzić gdzie ta władza chce.
    Szkoda ludzi. Wiedziałam, że Polacy mają serce po właściwej stronie.
    TAK JAK TY !
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak było Ewuniu. I jeszcze w latach osiemdziesiątych ludzie myśleli, ze ten stan będzie trwał wiecznie, że komuna nie upadnie. A jednak... Polacy nie dadzą się zakneblować, bo lata niewoli i walki o niepodległość wykształciły w nich ogromne umiłowanie wolności. Dlatego "to" dzisiaj też przeminie . Pozdrawiam

      Usuń