Popularne posty

poniedziałek, 1 lutego 2016

Czas strachu łez i nadziei

                                           Rozdział  2
                                        
 
         PRZESŁUCHANIE
  
/Zdjęcie z zasobów GOOGLE/
       Zajechaliśmy wpierw pod budynek Komendy Miejskiej MO, w którym załatwiono jakieś formalności. Prawdopodobnie miała w nim swoją siedzibę również Służba Bezpieczeństwa. Panowie rozpłynęli się, w ciemności, pozostawiając mnie pod opieką mundurowego.
       Przemierzając wymarłe uliczki tego starego, nadsańskiego grodu, podążałem z moim „opiekunem” pod górkę, objuczony skórzaną teczką i płóciennym workiem z rzeczami osobistymi. Zmierzaliśmy do innego budynku, w którym – jak się później okazało – miałem spędzić dwie noce jako aresztant.
       - Nie chciałem panu mówić przy tych esbekach. – odezwał się do mnie mundurowy – W samochodzie musiałem z panem inaczej rozmawiać ze względu na nich. Jestem Roman O., brat Andrzeja ( z pewnych względów, nie wszystkie nazwiska podaję w pełnym brzmieniu. Andrzej był szefem „Solidarności” w jednym z wiodących zakładów przemysłowych i członkiem Zarządu MZK „S”- przyp. T.P.). On i szef MZK ukrywają się. Zdążono ukryć wasz sztandar. W czasie pacyfikacji biura znaleziono tylko drzewce. Będzie pan wywieziony do Uherc. To jest ta Nowa Wieś. Tam są już wszyscy, internowani trzynastego. Teraz będzie pana przesłuchiwał kpt. Dembski. Niech pan z nim nic nie rozmawia, bo to stary stalinowiec. Najlepiej milczeć. No niech się pan trzyma. Może to wszystko nie potrwa długo.
        Ta krótka rozmowa w jakiś sposób uspokoiła mnie, a tak przyjazna postawa tego podporucznika milicji uświadomiła mi, że nie wszyscy po tamtej stronie są draniami.
         Weszliśmy do budynku. Dyżurny milicjant sprawdził jakiś dokument podany przez mojego „konwojenta” i skierował nas do dużego pomieszczenia na pierwszym piętrze. Tu czekał już na mnie kpt. Dembski, któremu zostałem przekazany. Z podkasanymi rękawami rozpiętej bluzy munduru „moro”, bez pasa, sprawiał wrażenie oprawcy czekającego na swoja ofiarę. Widać było po jego wyglądzie i zaczerwienionych z niewyspania zapewne, stalowych oczach, że przed chwilą uciął sobie drzemkę. Miał złe spojrzenie.
       - Wyładować wszystko, opróżnić kieszenie! – warknął przez zaciśnięte zęby. – Zdjąć zegarek, pasek od spodni, sznurowadła!
        Wykonywałem posłusznie wszystkie polecenia, kładąc po kolei osobiste rzeczy na stole. Po spisaniu ich przez obecnego sierżanta, musiałem wszystko spakować jeszcze raz do skórzanej teczki i płóciennej torby, podpisać listę i, trzymając spodnie w garści, patrzeć, jak sierżant wszystkie moje manele gdzieś wynosi. Został mi tylko ciężki, sukienny, długi płaszcz, tzw. „bunda” – jak się później okazało, bardzo przydatny w czasie mojego internowania.
       -Siadać! - znowu warknął Dembski, wskazując krzesło przy stole pod ścianą . Sam przysiadł na skraju stołu i zaczął mi powtarzać to samo, co już słyszałem w samochodzie, że „ekstrema” zmusiła… itd. Pomny przestrogi, milczałem dłuższy czas, bębniąc tylko palcami w blat stołu. Jednak, gdy dotknął sprawy Kościoła, oskarżając go o popieranie „ekstremy”, nie wytrzymałem i, przerywając mu wywód, wspomniałem, że przecież prymas Glemp, jak i wcześniej prymas Wyszyński robili wszystko, by łagodzić wszelkie napięcia. Chciałem właśnie nawiązać do ostatniego spotkania u prymasa Glempa, ale rozsierdzony Dembski, nachylając się nade mną, dosłownie pieniąc się z wściekłości, krzyknął: - Ja, gdybym mógł, to tego Wyszyńskiego dawno kazałbym rozstrzelać!   
- Na szczęście, nie mógł pan – odparłem z dziwnym dla mnie samego spokojem i zdrętwiałem, gdy zobaczyłem jego pełne wściekłości oczy. Spodziewałem się uderzenia, ale on tylko zerwał się, zawołał funkcjonariusza i kazał odprowadzić mnie do aresztu. 



38 komentarzy:

  1. Witaj Tomku. Napięcie rośnie w trakcie opowiadania...
    W takich sytuacjach trudno zapanować nad emocjami.
    Jest to przykład podziałów między ludźmi.
    Każdy z osobna kieruje się swoimi poglądami, które są tak krańcowo różne, że uniemożliwiają porozumienie między stronami.
    Ciekawie to opisałeś, ale też i sytuacja była niebanalna.
    Ciężko wtedy było Tobie , lecz to przykre doświadczenie wzbogaciło wiedzę o ludziach i świecie, i na pewno z perspektywy czasu patrzysz na te wydarzenia z większą wyrozumiałością i z mniejszym wyrzutem, że coś takiego się przytrafiło.
    Mógłbyś namalować siebie z "bundą", wtedy poezję słowa urozmaiciłby obraz i stanowiłoby to realną ilustrację tej treści.
    Literatura plus malarstwo pięknie się uzupełniają i podobnie oddziałowują . Pozdrawiam - Krystyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałem Krysiu o własnoręcznym ilustrowaniu tych wspomnień, ale ciągle czasu brak, a wolne chwile wykorzystuje na dokończenie jednego obrazu. Ale zasugerowałaś, więc spróbuje , może do wydania,jeśli zdecyduje się na nie. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Witaj Tomku.Jak fajnie ,że jest już następna część.Tak sobie myślę ,kiedy przeczytałam Twoją dalszą opowieść.Co teraz czujesz ,kiedy piszesz to na spokojnie.Pewnych wspomnień nigdy nie zapomnimy ,za bardzo są bolesne.Faktycznie nie było ciekawie ,kiedy zostałeś z tym "gorylem" sam.Wtedy nie było "zmiłuj"walili gdzie popadło ,bo człowiek internowany nie liczył się u nich wcale .Oni uważali tych ,co są przeciwko nim.Że są zdrajcami,bandytami,najgorszym sortem..Miałeś szczęście na samym początku,nie uderzył.Ale ciśnienie mu podniosłeś.Ciekawa jestem co dalej.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Danusiu, to był jeden z tych momentów, kiedy przełamałem strach i przestałem się bać , czując, że w jakimś stopniu nad tymi ludźmi mam przewagę. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Te przeżycia zostaną Ci już Tomku na zawsze bo one Ciebie takiego, jak teraz jesteś, w jakimś stopniu ukształtowały. TY JUŻ WIESZ, CO SIĘ WTEDY CZUJE I JAK TO SMAKUJE, Ty wiesz jeszcze coś innego, wiesz, że siebie sprawdziłeś, że strachem ciebie nie wezmą. Wcale się nie dziwię, że dzisiaj jesteś po tej stronie, po której jesteś. Oczywiście, możesz dzisiaj tamtym ludziom wybaczyć, możesz nawet ich zrozumieć ale nigdy nie zaakceptujesz tego, co robili i zawsze staniesz przeciwko mechanizmom, które ludziom dają taki rodzaj władzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeżycia zostały Haniu, czas jednak łagodzi ból z nimi związany, a poza tym, umiem bolesne doświadczenia właściwie spożytkować i w efekcie uczynić je pozytywnymi. Przebaczenie jest tego naturalnym elementem.

      Usuń
  4. PANIE PROFESORZE !
    PODEJMUJE PAN TEMAT LUDZKIEGO SPRZECIWU
    WOBEC OKRUCIEŃSTWA TOTALITARYZMU.
    DOŚWIADCZYLIŚMY.
    CIERPIENIE UDZIAŁEM NIEPOKORNYCH.
    CZY WARTO ?
    ZAWSZE WARTO.
    BO W PAMIĘCI OJCZYZNA. POLSKA.
    I TEZ OFIARY I CIERPIENIE BEZBRONNYCH.

    A. T



    NAGRODĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.T. Warto było i warto nadal sprzeciwiać się wszelkiego rodzaju totalitaryzmowi, nawet jego najmniejszym objawom, dlatego przypiąłem sobie "oporniczek". Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  5. Tomaszu. Ja takich przeżyć nie miałem. W S nie byłem. pracowałem w rzemiośle prywatnym a tam nie był S i innych związków zawodowych. Stan Wojenny zastał mnie w Józefowie pod Warszawą. natomiast na wszystkie manifestacje Solidarności chodziłem jakie były w Warszawie i uciekałem przed Zomowcami. W ciemni fotograficznej robiłem fotki do znaczków podziemnej Solidarności. jak się kolega spytał dla kogo to robię to przestałem robić. Moja kuzynka Ola działała z mężem w S w Petrochemii Płockiej. Zostali aresztowani , uwięzieni a potem internowani. Z Internowania prosto wyjechali do USA i tam są do dzisiaj. Byli inżynierami od krakingu ropy naftowej. Tam zrobili karierę w przemyśle naftowym. To tak w wielkim skrócie.
    Pozdrowienia serdeczne
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Wojtku, duch Twój był solidarnościowy i to najważniejsze. Wielu moich kolegów z interny tez musiało wyjechać, ale nie wszystkim UDALO SIE ZNALEŹĆ MIEJSCE NA EMIGRACJI I WRÓCILI.Pozdrawiam. Tomasz

      Usuń
  6. Witaj Tomek.
    Napiecie rośnie...
    Byłeś internowany w Nowej Wsi, ktęrej osrodek podlegał pod ZK Uherce. Teraz też jest tam ośrodek, ale mnie bardziej interesuje piekny drewniany kościół i cmentarz.
    Jak widzę, to ten cały Dembski, to "ludzkie" panisko - mógł przypierd...., a kazał się wynosić z pomocą krawężnika. Mnie onegdaj też taki kapitan kazał się wynosić, ale bardziej literacko - zabierzcie te śmierdzące gówno z moich oczu... Oj mieli oni poczucie humoru.
    Nie myślałeś swoich wspomnień drukiem opublikować? Bo warto.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na cd.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michale, wiem, że te moje wspomnienia są Ci bliskie. Myślę o wydaniu, ale muszę jeszcze poprawić wiele oraz znaleźć dobrego wydawcę. Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  7. Pani Haniu, rozumiem, że pan Tomasz, który dużo poświęcił i jeszcze więcej ryzykował, aby zmienić ustrój w Polsce, burzy się, gdy natyka się na próby wprowadzania do naszego systemu prawnego rozwiązań, mogących być posądzanymi o sprzeczność z demokracją. Ale nie rozumiem, dlaczego pan Tomasz nie zdaje sobie sprawy z polaryzacji naszej sceny politycznej, która to polaryzacja powoduje, że każdy głos przeciwko PiS, jest głosem za PO i za Nowoczesną. A działalność tych partii jest sprzeczna z interesem Polski. W ten sposób pan Tomasz walczy sam z sobą. Czy to rozsądne?
    Dziwię się też, że pan Tomasz nie widzi, że szybkie odsunięcie od wpływu na rządzenie skompromitowanych osób i organizacji jest warunkiem zmian na lepsze. A tego szybkiego odsunięcia demokratycznie załatwić się nie da.

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Adamie, to jest pańskie ,subiektywne odczucie , jeśli chodzi o interes Polski i ocenę PO czy Nowoczesnej oraz prawdziwych celów obecnej ekipy rządzącej w imieniu prezesa Kaczyńskiego. Moje odczucie jest akurat inne i nie odnoszę wrażenia, że walczę sam ze sobą. Mam konkretnych przeciwników na celowniku.Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  8. Tomaszu, Twoje niesamowite wspomnienia z tych strasznych czasów budzą ogromne emocje. Przeżyłeś koszmar, poniżenie i piekło przygotowane przez WRON-ę. Jestem pełna podziwu.
    Cieszę się, że w dalszym ciągu nie zmieniłeś poglądów i jesteś po tej prawdziwej stronie. Po jasnej stronie mocy!!!!
    Czekam z niecierpliwością na kolejne posty.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Łucjo, "jasna strona mocy" zawsze mi przyświecała i pociągała . Już niedługo kolejny odcinek. Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  9. W oglądanym przeze mnie przed chwilą filmie o pontyfikacie Jana Pawła II padło stwierdzenie, że demokracja może być oparta na prawdzie lub na relatywizmie. Demokracja oparta na relatywizmie musi upaść. Moim zdaniem z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia w Europie. I żadne KOD'y tego nie powstrzymają.

    Zastanówcie się Państwo nad tym, bo to bardzo celna obserwacja.

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Adamie, pan jest przeciwnikiem wszelkiej demokracji, o ile pamiętam wcześniejsze pańskie deklaracje, zatem oparta na relatywizmie - czy też praktykowana obecnie przez Kaczyńskiego, jak wcześniej w minionym systemie (demokracja socjalistyczna)- nie powinna być przedmiotem pańskiej troski. Idealnej nie ma na pewno, ale ta sprzed rządów PiSu była lepsza niż teraz. Tomasz

      Usuń
  10. Przypominam sobie tamte dni, moja pierwsza praca, moja pierwsza miłość, wystawanie w kolejkach po przepustki, żeby spotkać się ... nie brałam udziału w wielkich wydarzeniach, a smutny czas ubarwiało wielkie uczucie, które przetrwało do dziś przez trzydzieści parę lat; słychać było ... tego zamknęli, tego zamknęli ... nawet goprowca Wojtka, jego znałam, bo chodziliśmy wiele po Bieszczadach;
    czytam Twoje wspomnienia, Tomaszu, i groza mnie przejmuje, bo jak ma się rodzinę, małe dzieci ... i trzeba je zostawić, i iść w ciemną noc z oprawcami w nieznane, nie wiadomo, na jak długo, i czy się wróci ...; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu, Każdy został w jakimś stopniu dotknięty stanem wojennym. Były chwile grozy, ale była też wiara w opiekę Opatrzności . Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  11. dziękuje za dotychczasowe komentarze, ale nie mogę w tej chwili odpowiedzieć na wszystkie z powodu nieczynnej jednej reki po operacji. dopiero dziś wróciłem ze szpitala i na dwa tygodnie mam rękę usztywniona. ale czytać moge. pozdrawiam. tomasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować Bogu - poszło dobrze :-)

      Usuń
    2. Dzis byłem u moich dziewczyn. Gromadnie wylatywały z uli

      Usuń
  12. Panie Tomaszu, zdrowia!

    adam

    OdpowiedzUsuń
  13. Tomku ZDROWIEJ..Oj to smutna wiadomość.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, to był tylko zabieg (zespół cieśni nadgarstka), który w październiku miałem robiony na prawej ręce - teraz na lewej.Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
    2. Chyba i mnie coś takiego bierze,bo często rano mam przykurcz dłoni ,palce sztywne,drętwienie dłoni .Muszę wszystko rozprostować,po czasie mija ,ale bywa ,że boli mnie jakby ścięgno..Nie wiem ,co to jest i jak to się zaczyna..Może u mnie zwykły reumatyzm ..Tomku fajnie ,że rączka wraca do zdrówka:)Trzeba na siebie uważać ,bo jeszcze tyle mamy do zrobienia::)))Pozdrawiam cieplutko::)

      Usuń
  14. Zdrowiej Tomku , a resztą się nie przejmuj. Skończysz, kiedy będziesz mógł!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ewuniu, już wszystko się goi "jak na psie" i mam sprawniejsza rękę, co widać.Pozdrawiam, Tomasz

      Usuń
  15. NA DOBRANOC:
    Elżbieta Witek wspomina studia historyczne na Uniwersytecie Wrocławskim :
    "Prof. Henryk Zieliński umożliwił mi dostęp do prohibitów i z zapartym tchem siedziałam w bibliotece i czytałam. To były przedwojenne gazety i książki historyczne z okresu międzywojennego. Stamtąd czerpałam wiedzę o Katyniu czy układzie Ribbentrop-Mołotow"
    Tomku - I CO TY NA TO ???
    kolejny promotor pewnie zachwycony ... wiedza studentki Witek o Katyniu musiała być powalająca ... i tak pani Witek zostało
    ciekawe kiedy to wyczytała o zamachu w Smoleńsku - też wtedy ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Haneczko, to pani nauczycielka i b. dyrektorka szkoły. To jest właśnie klasa tej partii, ludzie lepszego sortu. Tak też wygląda cała prawda w ich wykonaniu.Pozdrawiam Haniu

      Usuń
  16. A ja w pierwszych dniach stanu wojennego brałem ślub (termin był zaplanowany wcześniej). Do kościoła pojechaliśmy autobusem komunikacji miejskiej (benzyna dostępna na kartki). Ślub był ascetyczny, bo z powodu ograniczeń w poruszaniu się, nie mogliśmy ściągnąć wcześniej zaplanowanych gości. Może dlatego, mimo różnic charakterów trwamy razem, bo ci, któży pobierali się z pompą, juz dawno są po rozwodzie.

    adam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, sam ślub na pewno był wielkim wydarzeniem w Pana życiu, panie Adamie, tylko wesele już smutne. Takie czasy. A różnica charakterów? - to przecież idealne małżeństwa oparte są na różnicy charakterów, bowiem nawzajem się uzupełniają; co by to było, gdybyście państwo byli parą choleryków czy flegmatyków? ;-))Jeszcze raz pozdrawiam

      Usuń
  17. Tomku, w wolniejszym czasie odpiszę na ostatni meil. Uzbierało mi się trochę korespondencji, kolejno odpisuję . Życzę szybkiego powrotu do zdrowia - Krystyna

    OdpowiedzUsuń
  18. Pozdrawiam, wysłałam maila... Krystyna

    OdpowiedzUsuń